Bankowa komisja śledcza zarzuca Jerzemu Osiatyńskiemu, że nie dopilnował należytej wyceny akcji Banku Śląskiego SA, która była przygotowywana do pierwszego etapu prywatyzacji. Następca Osiatyńskiego Marek Borowski miał zaś ceny akcji zaniżyć. Kierowane przez niego ministerstwo odrzuciło w 1993 roku ofertę przetargową ING Banku, któremu potem i tak akcje sprzedało. Zdaniem komisji, akceptując ofertę przetargową uzyskano by wyższą cenę. Komisja twierdzi w raporcie, że akcje sprzedano ING Bankowi wskutek indywidualnie prowadzonych rokowań. Nie było na nie zgody rządu, więc – zdaniem speckomisji – odbywały się bezprawnie.
W 1996 roku, w kolejnym etapie prywatyzacji Banku Śląskiego, sprzedano ING następny pakiet akcji. Znów miało odbyć się to z naruszeniem prawa. Zdaniem komisji, za nieprawidłowości odpowiada tym razem Grzegorz Kołodko, następca Borowskiego na stanowisku ministra finansów, i jego podwładni. Rokowania miały nie zostać poprzedzone publicznym zaproszeniem, co uniemożliwiło innym inwestorom konkurowanie o nabycie tego pakietu akcji. Na sprzedaż zgody miał nie wyrazić też rząd.Sprawa nieprawidłowości, których dopuścić miał się Borowski, była już badana przez NIK i prokuraturę. Komisja uważa jednak, że prokurator prowadzący tę sprawę mógł nie nadać jej właściwego biegu. Dlatego speckomisja zwróci się do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry o zbadanie, czy istnieje możliwość wznowienia tego postępowania. Sprawa Kołodki nie była badana, komisja bankowa zawiadomi więc prokuraturę o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa.