Jak mówił jeden z prowadzących poniedziałkowy program "Teraz My" w TVN, w już czerwcu autorzy programu zwrócili się do szefa resortu sprawiedliwości z prośbą o ujawnienie dowodów świadczących przeciwko dr. G. "Wówczas pan odmówił, kilka tygodni temu pan był u nas w studiu i znowu pytaliśmy" - podkreślili.
Minister sprawiedliwości tłumaczył, że odmawiał udostępnienia nagrań, ponieważ uważał, że "interes śledztwa jest pierwszoplanowy". "Kiedy śledztwo dotarło do takiego etapu, że bez szkody dla niego można było je przedstawić (...) uznałem, że każdy ma prawo wyrobić sam sobie zdanie czy są podstawy do prowadzenia postępowania i czy zarzuty stawiane przez prokuraturę były słuszne" - mówił Ziobro. Jednocześnie zaprzeczał, aby ujawnienie nagrań w sprawie dr. G. miało związek z kampanią wyborczą.
"Właśnie teraz kierowany jest akt oskarżenia i ten materiał został przedstawiony stronom" - dodał szef resortu sprawiedliwości.
"Takich przypadków ostatnio w kampanii wyborczej wydarza się dużo i spodziewam się, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni przed wyborami będzie ich coraz więcej" - uważa natomiast senator Jarosław Gowin (PO), który w październikowych wyborach konkuruje z Ziobrą w Krakowie.
Prowadzący program wyjaśnili, że przedstawione nagrania pochodzą z gabinetu dr.G. w szpitalu MSWiA i zostały zrobione ukrytą kamerą przez CBA. Jak podkreślili, oba nagrania pochodzą ze stycznia 2007 roku. Na obu nagraniach kobiety, krewne pacjentów dr. G., wręczają mu koperty. Jedna z kobiet miała zeznać w prokuraturze, że w kopercie była suma 2 tys. złotych, a druga, iż kopercie było 500 złotych.
Zdaniem ministra Ziobry, nagrania "pokazują, że ataki na prokuraturę +(...), jak i na CBA w tej sprawie były niesłuszne". Jak zaznaczył, prokuratura dysponuje materiałem dowodowym, który - w jego ocenie - "ponad wszelką wątpliwość wykazuje, że zarzuty i działania prokuratury wobec pana Mirosława G. były zasadne". "Tego rodzaju nagrań jest dwadzieściakilka" - dodał.
Z kolei według senatora Platformy, zaprezentowane nagrania "to oczywisty dowód, że dochodziło do korupcji". "Mamy dowód, że dr. G. jest łapówkarzem, ale nie ma tutaj nigdzie dowodu na to, że kogokolwiek zabił, a na skutek wypowiedzi pana ministra liczba transplantacji w Polsce spadła o 60 proc. i to się przekłada na wiele śmiertelnych ofiar" - powiedział Gowin.
Trwa śledztwo CBA w sprawie Mirosława G., b. ordynatora oddziału kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie. Został zatrzymany 12 lutego przez funkcjonariuszy Biura i jest formalnie podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu też 45 zarzutów korupcyjnych.
pap, ss