Jarosław Kaczyński w udzielonym kilka miesięcy temu wywiadzie poinformował, że jego kadencja na stanowisku prezesa Prawa i Sprawiedliwości upływa w 2024 roku. Polityk zapowiedział, że właśnie wtedy nastąpi wybór nowego szefa partii.
Kaczyński nie będzie ubiegał się o kolejną kadencję w roli prezesa PiS?
– Jeżeli nie będzie nadzwyczajnych wydarzeń, to tak zostanie to przeprowadzone. Kongres PiS zadecyduje, kto ma być nowym szefem – stwierdził Jarosław Kaczyński w listopadzie 2023 roku. Polityk w rozmowie z PAP sprecyzował, że w jego opinii nie powinien być to ktoś z krótkim stażem w partii. – Musi być to ktoś młodszy ode mnie o pokolenie, sprawdzony w ogniu i lodowatej wodzie. U nas tacy ludzie są – wskazał.
Słowa Jarosława Kaczyńskiego odbiły się wówczas głośnym echem. Odniósł się do nich m.in. ówczesny premier. – Mam nadzieję, że prezes Jarosław Kaczyński dopiero za 10 lat będzie rozważał, kto może być jego zastępcą. Wtedy będę jeszcze lepiej spełniał te kryteria – oznajmił Mateusz Morawiecki.
– Przeszedłem przez różne lodowate wody i przez różne ognie, nie tylko na polu partyjnym, ale generalnie to mam naprawdę takie przekonanie, że prezes Jarosław Kaczyński w momencie, jak dzieje się źle, to on jeszcze bardziej jest naładowany energią, gotowy do działania i cieszę się, że spina nasz ogromny obóz polityczny, bo dzięki temu on jest w całości – podsumował polityk.
„PiS nie może sobie pozwolić na trzęsienie ziemi”
W kuluarach pojawiają się nazwiska polityków, którzy rzekomo mogliby stać się następcami Kaczyńskiego. Wśród nich są wymieniani: Mariusz Błaszczak, Beata Szydło i Mateusz Morawiecki. Z nieoficjalnych rozmów dziennikarzy Wirtualnej Polski z politykami Prawa i Sprawiedliwości wynika jednak, że istnieje prawdopodobieństwo, że Jarosław Kaczyński mógł zmienić zdanie i nie można wykluczyć, że będzie ubiegał się po raz kolejny o funkcję prezesa PiS.
Za politycznymi kulisami mają pojawiać się także opinie, że lider PiS powinien ustąpić miejsca młodszym, ale jednocześnie nie oznacza to porzucenia przywództwa, a zrobienie przestrzeni dla tych, którzy mogą wnieść nową energię. – 2025 rok to będzie rok prezydencki. PiS nie może sobie pozwolić na trzęsienie ziemi. Zwłaszcza że sam prezes przyznał, że to będą wybory o wszystko – powiedział anonimowy informator. – Szef nabrał wątpliwości co do tego, czy w partii jest godny następca, który mógłby ten interes wziąć na siebie. W mojej opinii nie ma dziś nikogo takiego. I szef o tym wie – stwierdził poseł PiS.
Czytaj też:
Kamiński zapewnia, że jest niewinny. Zdradził, co zrobi 10 stycznia. „Jeśli będę na wolności”Czytaj też:
Brejza za Sikorskiego w europarlamencie. „Pozostanę aktywnym parlamentarzystą”