Premier powiedział, że chce się spotkać z liderem PO na takich samych zasadach, na jakich odbyła się debata z Aleksandrem Kwaśniewskim. Termin piątkowy wynika - jak zaznaczył premier - z jego kalendarza: "jestem premierem i mam więcej komplikacji z ustaleniem terminu. Sądzę, że Donald Tusk powinien tę propozycję przyjąć".
Sztab PiS kontaktował się w sprawie terminu debaty ze sztabem Platformy Obywatelskiej, ale - jak zaznaczył premier - "sztabowcy PO zaczynają robić kłopoty". "Niech Donald Tusk się decyduje - powiedział premier - bo on wyzywa mnie na ubitą ziemię. Domaga się męskiej postawy, sadząc, że ja się uchylę. Otóż nie uchylam się" - stwierdził J.Kaczyński.
Na poniedziałek zaplanowana jest debata Donalda Tuska z Aleksandrem Kwaśniewskim.
Premier w "Sygnałach dnia" odniósł się też do kampanii w 2005 r.: "ostrą kampanię prowadziła wtedy PO, bo my mieliśmy wtedy cały czas wyciągniętą rękę. Nasza +ostra" kampania polegała wtedy na +pluszakach+, więc nie była to jednak naprawdę ostra kampania".
Premier zaznaczył, że w 2005 r. PiS unikało "ze wszystkich sił" ostrych sformułowań: "wiedzieliśmy, że to, co uchodzi Platformie, nam nie uchodzi, bo zaraz jesteśmy atakowani".
"Nawet w tej chwili - dodał premier - Platforma jest agresywna, ale media to przedstawiają jako wzajemną agresję. Tracimy na tym my, ale i traci na tym Platforma".
O sprawie badania przez CBA dokumentów sprzedaży nieruchomości w Gdańsku, Gdyni, Sopocie - od roku 1990 - premier powiedział: "Nic o tym nie wiem, poza tym, co pisała prasa, ponieważ na co dzień się nie zajmuję działalnością CBA". Ponadto - dodał premier - w tym regionie rządziły różne partie, w tym i Porozumienie Centrum (...) Twierdzenie, że to jest skierowane przeciwko jednej partii jest nieporozumieniem (...) to jest przesada, to jest histeria - zaznaczył premier.
Jarosław Kaczyński odniósł się też w "Sygnałach dnia" do informacji medialnych o wystąpieniu z PiS Kazimierza Marcinkiewicza: Jako szef partii nic nie wiem dzisiaj o tym, żeby Kazimierz Marcinkiewicz nie był członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Co więcej, żeby nie był członkiem komitetu politycznego Prawa i Sprawiedliwości. Oczywiście, jego poparcie dla pana Gowina w Krakowie jest dla nas objawem niepokojącym, ale rozumiem, że to chodzi o budowanie jakichś podstaw do przyszłego sojuszu między nami, porozumienia z tą konserwatywną, stąpającą po ziemi częścią Platformy.pap, ss