Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost": Walka trwa, to może być długa droga, ale zwyciężymy – mówił po 12 dniach w więzieniu Mariusz Kamiński. Co pan na to?
Janusz Maksymiuk: Patrzę z zażenowaniem na tę całą zadymę. Liczą, że oczadziały naród po ośmiu lat szczujni w TVP, nie zrozumie, o co tu chodzi.
A o co chodzi?
O wywołanie akcji, sprowokowanie ludzi do masowego nieposłuszeństwa. To zwykłe oszustwo, bo nie ma powodu do buntu.
Na szczęście ludzie pojmują, że PiS łamał prawo, a pan Wąsik i Kamiński – po pierwszym ułaskawieniu Dudy – poczuli się bezkarni. Dalej niszczono ludzi, o czym chociażby świadczy afera z podsłuchiwaniem polityków opozycji systemem Pegasus. To jakaś tragikomiczna historia.
Były szef CBA prowadził głodówkę, a nawet trafił na SOR. Co pan myślał o tej sytuacji?
Wielkie „halo". Mój kolega podczas pobytu w sanatorium też trafił do szpitala. Spadł mu cukier, ale dostał leki, poczuł się dobrze i wyszedł. Nie wiem, o co panowie mają pretensje. Gdyby ich kolega Zbigniew Ziobro nie zaostrzył przepisów, mieliby, jak kiedyś każdy skazany, miesiąc na przygotowanie się do odbycia kary, czas na uporządkowanie spraw, pożegnanie się z rodziną. A tak na poważnie, martwi mnie co innego.
Czyli?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.