Tyle pieniędzy Kamiński przeznaczył na nagrody dla pracowników. Ujawniono kwotę

Tyle pieniędzy Kamiński przeznaczył na nagrody dla pracowników. Ujawniono kwotę

Mariusz Kamiński
Mariusz Kamiński Źródło: Shutterstock / TomaszKudala
W 2023 roku Mariusz Kamiński miał „zdecydować o wypłacie blisko 11 mln zł nagród dla swoich pracowników”. O tej niemałej kwocie poinformował 2 lutego „Business Insider”.

„Business Insider” ujawnił, że były szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, który swoją funkcję pełnił przez 1566 dni – od 14 sierpnia 2019 roku do 27 listopada 2023 roku, miał wypłacić pracownikom resortu nagrody.

Blisko 11 mln zł

„Zdecydował o wypłacie blisko 11 mln zł” – podaje „Business Insider”. 7 mln 2 tys. i 800 zł brutto otrzymali pracownicy cywilni i funkcjonariusze oddelegowani do pracy w MSWiA. 3 mln 817 tys. i 500 zł to zaś premie m.in. dla „pracowników administracyjnych” – czytamy.

W kontekście Mariusza Kamińskiego mówi się teraz przede wszystkim w związku z wyrokiem sądu w sprawie tzw. afery gruntowej. W zakładzie karnym przebywał dwa tygodnie. W tej samej sprawie skazany został także Maciej Wąsik, który – choć w innym miejscu – również spędził w odosobnieniu dwa tygodnie.

Obaj zostali ułaskawieni decyzją prezydenta Andrzeja Dudy i opuścili więzienia. Jak jednak utrzymują rządzący – w przeciwieństwie do opozycji – na mocy wyroku sądu obaj nie są już posłami. Oznacza to, że nie mogą brać udział w posiedzeniach Sejmu.

Kancelaria Sejmu chce zwrotu pieniędzy

„Super Express” przekazał, że z tego powodu Kancelaria Sejmu domaga się teraz zwrotu pieniędzy, które byli szefowie Centralnego Biura Antykorupcyjnego otrzymali na prowadzenie swoich biur poselskich. Oprócz tego proszeni są o zwrot sprzętu elektronicznego czy wyposażenia tychże biur.

Sejmowi urzędnicy informują w piśmie do „SE”, że pieniądze posłowie otrzymali pod koniec roku. Wyjaśniają, że „po nieskuteczności odwołań, przestały być ryczałtem, a środkami finansowymi podlegającymi zwrotowi”. W rozmowie z redakcją dziennika Maciej Wąsik powiedział, że nie zamierza oddawać otrzymanych środków, bo ma „umowy na wynajem biur i umowy o pracę”, więc, jak mówi, miałby „oddać pieniądze, które już zapłacił”.

Dodał, że „nie ma żadnej korespondencji od marszałka Sejmu w tym zakresie”. Podkreślił też, że „odwołanie było skuteczne, a Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego uchyliła postanowienie marszałka Sejmu, uznając, że nie było prawomocnego skazania i to jest istota sprawy” – czytamy.

„SE” poprosił także Centrum Informacyjne Sejmu, by podano, o jakie konkretnie kwoty tutaj chodzi. Dotychczas redakcja nie otrzymała odpowiedzi, jednakże z wyliczeń dziennikarzy wynika, że może być to prawdopodobnie 22 tys. zł. „Tyle wynosi miesięczny ryczałt na prowadzenie biura” – wyjaśnili.

Czytaj też:
Maciej Wąsik pojawi się w Sejmie? Padła jasna deklaracja
Czytaj też:
Andrzej Duda liderem, ale nie ma powodu do radości. Najnowszy sondaż

Źródło: „Business Insider” / „SE”