W poniedziałek 5 lutego w Sejmie odbyło się pierwsze posiedzenie zespołu, którego głównym celem jest wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futro. W związku z tym w parlamencie stawili się także przedstawiciele branży futerkowej. Reprezentujący tę grupę Szczepan Wójcik uczestniczył w gwałtownej wymianie zdań z posłanką zaangażowaną w zmiany prawne – Katarzyną Piekarską z Koalicji Obywatelskiej.
Posłanka Piekarska kłóciła się z przedstawicielem branży futerkowej
– Moim zdaniem przyszedł czas na wygaszenie państwa branży – mówiła otwarcie posłanka. Jak dodawała, argumentem jest nie tylko cierpienie zwierząt, ale też „smród”, z którym męczyć muszą się mieszkańcy terenów w okolicy hodowli. Zaznaczyła, że należy rozmawiać o likwidacji sektora z jego przedstawicielami i liczy na „spotkanie gdzieś pośrodku”. Jednocześnie zarzuciła branży futerkowej „podczepianie się pod niezadowolenie rolników.
Wójcik w starciu z posłanką raz jeszcze powtórzył argumenty swojej branży. – Nie wierzymy w żadne odszkodowania, my chcemy pracować. Nie chcemy, żeby podatnicy płacili za fanaberie organizacji antyhodowlanych, antyrolniczych. Są znacznie ważniejsze wydatki Skarbu Państwa niż odszkodowania dla hodowców. Mamy chore dzieci, mamy szpitale, mamy szkoły. Tam powinnyśmy wydawać pieniądze, a nie na to, żeby zaspokajać wasz światopogląd – mówił.
Jego zdaniem organizacje ekologiczne walczą z hodowcami zwierząt dla własnego zysku. — Wykorzystują was: albo pani świadomość, albo pani nieświadomość. Tak czy inaczej, jest pani narzędziem w rękach tych osób. Pani niszczy polską gospodarkę — podkreślał Szczepan Wójcik. Przypomniał, że hodowla zwierząt futerkowych w naszym kraju”numerem jeden na całym świecie„ i daje zatrudnienie tysiącom osób.
Zaproponował, by dla dobra zwierząt podnosić standardy w fermach. Podkreślał, że nie można za patologie w nielicznych hodowlach karać wszystkich. — Hodowcy chcą uczciwie pracować. Mówi pani o zwierzętach, a ja mówię o ludziach, których wasz projekt krzywdzi – zwracał uwagę.
Władza chce skończyć z hodowlami futerkowymi
Według obecnej władzy, likwidacja branży futerkowej sprowadzać będzie się do trzech zagadnień: odszkodowań, okresu przejściowego oraz odpraw dla pracowników. — To swego rodzaju umowa społeczna – tłumaczyła posłanka Zielonych Magdalena Tracz.
– Jest to po pierwsze zakaz, który przewiduje 5-letni okres przejściowy. Drugim ważnym elementem projektu jest kwestia odszkodowań dla hodowców – przewidujemy takie odszkodowania w systemie degresywnym, czyli premiującym tych, którzy zdecydują się odejść od hodowli już w pierwszych latach obowiązywania projektu. Oni będą mieli procentowo większe odszkodowania wyliczane na podstawie przychodu za ostatnie trzy lata. Trzeci ważny element to są odprawy dla pracowników – wyliczała.
Czytaj też:
Koniec biznesu futrzarskiego? Rządzący mają plan na zamknięcie ferm