Katarzyna Burzyńska-Sychowicz: Były nadzieje na nominacje do Oscarów dla „Chłopów”, dlaczego się nie udało?
Łukasz L.U.C. Rostkowski: Może za mało wybuchów, pościgów i strzelanin. A tak serio: jako twórcy filmu jesteśmy na takim etapie, że jeszcze ciężko nam się o tym mówi, to są dla nas duże emocje… Z pewnością powodów jest wiele. Ja wiem, że wystrzeliłem tym projektem jak Tesla, bardzo dużo zyskałem. Mam w sobie dużo wdzięczności za możliwość rozwinięcia skrzydeł. Jeśli chodzi o muzykę, to od początku szanse na Oscara były skromne, ponieważ to mój pierwszy film i w klapkach walczyłem wykałaczką z armią muzycznych Rambo i laserowych Transformersów.
To, że mnie zgłoszono już było szokiem.
Nie miałem budżetu, doświadczenia ani kontaktów, które są tutaj absolutnie kluczowe. Ale wiedziałem, że nie będę spał spokojnie, jeśli nie zrobię wszystkiego, co w mojej mocy. Wielkim wysiłkiem pracy po 14 godzin na dobę doprowadziłem do tego, że „Variety” umieściło nas na swojej Oscarowej shortliście, a teraz jeszcze dostałem nominację w dwóch kategoriach do międzynarodowych nagród IFMCA Awards. Jestem absolutnie wdzięczny, że mogłem tego wszystkiego doświadczyć, że twórcy filmu i Polski Instytut Sztuki Filmowej tak we mnie uwierzyli. Myślę, że pierwsze koty za płoty. Możliwość poznania i zobaczenia, jak pracują kompozytorzy „Barbie”, „Napoleona”, „The Crown”, „Oppenheimera” i „Avatara” były dla mnie wielkim zaszczytem, ale tu trzeba dużo więcej czasu, spotkań i działań.
Jednocześnie jednak jestem bardzo zżyty z reżyserami i producentami: Hugh i DK Welchman oraz całą ekipą filmową, z którą 4 lata tworzyłem ten film, więc wiem też, jak oni to przeżyli i co przeszli. Jestem mocno zawiedziony niską energią, jaka popłynęła z naszego kraju. Jest mi smutno i wstyd. Wyobraź to sobie: twórcy, którzy dostali już Oscara i nominację do Oscara za „Loving Vincent” mogą zrobić film o kolejnym światowym malarzu czy adaptację światowej książki, ale wybierają Reymonta i odczarowanie „Chłopów”, bo kochają Polskę, jej kulturę i historię.
Cztery lata pracują nad wyjątkowym dziełem, które finalnie rozbija polski Box Office, ma świetne recenzje po premierze w Toronto i 100 proc. jakości ocen na Rotten Tomato. Następnie jest często wymieniane na prediction shortlist w amerykańskich gazetach. I nagle w kraju pojawiają się absurdalne, oczerniające artykuły, które na siłę tworzą tanie kontrowersje… A one praktycznie uniemożliwiają zwycięstwo. Do dziś jest dla nas niezrozumiałe, dlaczego nasz czysto artystyczny film o empatii, hejcie i wspólnocie, został wmieszany w politykę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.