Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w sobotę wystąpił na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Jego wizyta w Niemczech zbiegła się z kluczowym momentem dla Ukrainy. 17 lutego jej wojsko zostało zmuszone do wycofania się ze zrujnowanej Adwdijiwki w obwodzie donieckim, w trakcie rosyjskiego okrążenia.
Impas ws. broni dla Ukrainy. „To pozwala Putinowi się dostosować”
Tymczasem kraj boryka się z rosnącym niedoborem amunicji, ponieważ dalsza pomoc dla Ukrainy pozostaje zablokowana w Kongresie USA.
– Utrzymywanie Ukrainy w sztucznym deficycie broni, w szczególności w deficycie artylerii i zdolności dalekiego zasięgu, pozwala (prezydentowi Rosji Władimirowi) Putinowi dostosować się do obecnej intensywności wojny – powiedział Zełenski w trakcie przemówienia.
Na sam koniec zaznaczył: „Proszę, nie pytajcie Ukrainy, kiedy wojna się skończy. Zadajcie sobie pytanie, dlaczego Putin nadal jest w stanie ją kontynuować”. Po wystąpieniu, w wywiadzie dla CNN Zełenski mówił, że jeśli „Ukraina zostanie pozostawiona sama sobie, Rosja nas zniszczy”.
Zapytany przez prowadzącą o to, co powiedziałby Republikanom odpowiedzialnym za trwający impas w sprawie pomocy dla Ukrainy w USA, zażartował: „Czy to jest pokazywane w telewizji w tym momencie? Więc nic nie powiem”.
Zełenski został również zapytany o potencjalny powrót byłego prezydenta USA Donalda Trumpa do Białego Domu. Powiedział, że Trump został zaproszony na Ukrainę. – Jeśli Trump przyjedzie na Ukrainę, jestem gotów, by pojechać z nim na linię frontu– powiedział.
W sobotę Zełenski spotkał się z szeregiem przywódców w Monachium. Rozmawiał m.in. z wiceprezydent USA, Kamalą Harris.
– Kluczową kwestią jest teraz dla nas utrzymanie pryncypialnego wsparcia amerykańskiego. Ukraina i nasi żołnierze potrzebują i oczekują pozytywnego głosowania w sprawie pakietu wsparcia. Dziękuję każdemu, kto zdaje sobie sprawę, jak wiele zależy od tego jednego głosu – mówił.
Czytaj też:
Joe Biden czy Donald Trump? Odpowiedź Władimira Putina będzie dla wielu zaskakującaCzytaj też:
Scholz i Zełenski podpisali długoterminową umowę. „To historyczny krok”