Na czwartek 29 lutego Donald Tusk zwołał w Warszawie szczyt rolniczy, poświęcony kwestiom podnoszonym przez rolników podczas ogólnopolskich protestów. Wcześniej stwierdził, że w celu rozwiązania części problemów, podjął ze stroną ukraińską rozmowy o czasowym zamknięciu granicy dla wymiany towarowej.
Tusk: My nie jesteśmy w stanie tej ceny płacić
– Jesteśmy najbardziej proukraińskim państwem i narodem, jeśli chodzi o gotowość niesienia pomocy, ale mamy też największe w całej Europie problemy wynikające z wojny rosyjsko-ukraińskiej – podkreślał Tusk. Jak dodawał, cena decyzji o wolnym handlu z Ukrainą jest za wysoka dla Polski. Zaznaczał, że ma na myśli nie tylko rolników.
– My nie jesteśmy w stanie tej ceny płacić, więc szukamy rozwiązania, które uchroni polski rynek, ale też europejski rynek od zalewu wyraźnie tańszymi produktami rolnymi z Ukrainy – zaznaczał. Raz jeszcze powtórzył, że polski rząd chce pomagać Ukrainie, ale nie może się to odbywać kosztem polskich obywateli. Wspomniał o rozmowach na temat całkowitego czasowego zamknięcia granicy na towary z Ukrainy. – Jestem gotowy podjąć twarde decyzje – mówił.
Wicepremier Ukrainy odpowiedział na sugestię Tuska
Na słowa Tuska odpowiedział wiceminister Ukrainy Ołeksandr Kubrakow. „Ukraina nie zamierza zamykać granic z Polską. Nikt ze strony ukraińskiej nie prowadzi w tej sprawie negocjacji” – komentował na portalu X (Twitter). „Nasz naród walczy o swoje istnienie w wojnie z rosyjskim agresorem. Dla nas stabilna granica jest kwestią przetrwania. Mamy wielki szacunek dla przyjaznej Polski i zaproponowaliśmy konstruktywne rozwiązania oraz podjęliśmy kroki w celu złagodzenia napięć na granicy” – informował.
Kubrakow podkreślał, że Ukraina oczekuje od polskiego rządu odpowiednich decyzji, które mają sprawić, że obie strony unikną „impasu”.
Czytaj też:
Rolnicy wrócą do Warszawy. „Zielony Ład do kosza” – mówi Piotr DudaCzytaj też:
Fogiel krytykuje Tuska ws. protestu rolników. „...Tam gdzie plecy tracą szlachetną nazwę”