W opinii tych, którzy głoszą takie scenariusze, jedynym celem, który kusi Putina jesteśmy my, niezależnie od sytuacji geopolitycznej w regionie i kondycji Rosji w kontekście jej zdolności do kolejnej agresji militarnej i to na członka NATO. Zatrważający scenariusz, choć nie poparty żadnymi analizami, głównie w zakresie rosyjskich zdolności militarnych. Wyłączając z nich potencjał jądrowy.
Prawdą jest, że rozwój sytuacji operacyjnej w Ukrainie stawia walczących o niepodległość Ukraińców w bardzo trudnym położeniu. W lwiej części za sprawą ich polityków. Ale wcale w niełatwym położeniu są i Rosjanie, których dwuletnia wojna i wojenne rygory gospodarki mocno nadwyrężyły. Głównym wyzwaniem Rosji pozostaje Ukraina, która nie uległa i tej wojny nie przegra na polu bitwy. Wierzę też, że nie da się upokorzyć przy stole negocjacyjnym. Marzenia Putina o opanowaniu całej Ukrainy już dawno przeszły do historii. Ukraina już nigdy nie podda się Rosji.
Rosjanie pamiętają Afganistan. Ukraińcy są zdolni do zgotowania okupantom jeszcze większego „piekła’.
Na Kremlu mają tego świadomość. I przy okazji pytanie do tych, którzy wróżą agresję na Polskę. Ile armii okupacyjnych musieli by mieć Rosjanie w Ukrainie, aby mieć bezpieczne zaplecze w czasie ataku na Polskę?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.