W rozkręcającej się rywalizacji o obsadzenie stanowiska szefa NATO Polska ma szansę na odegranie kluczowej roli i jednoczesne wzmocnienie pozycji Sojuszu w konfrontacji z Rosją. Do tego potrzeba jednak większego zdecydowania niż to, okazywane obecnie przez rząd w Warszawie.
Puszczanie sygnałów o tym, że poprzemy zaangażowanego kiedyś mocno w budowę Nord Stream 2 Holendra Marka Ruttego w zamian za obsadzenie kilku drugorzędnych stanowisk w Sojuszu nie wygląda dobrze.
Polska mogłaby powalczyć o wiele więcej, wykorzystując propozycję estońską, zakładającą wspólne weto Europy Środkowej wobec kandydatury Holendra i przeforsowanie w ten sposób kogoś z wschodniej flanki NATO. Precedens już jest: Hiszpanie też postawili się kiedyś większości sojuszników, forsując Javiera Solanę, za którego rządów do Sojuszu przyjęta została cała Europa Środkowa.
Sikorski na szefa NATO
Estończycy walczą oczywiście o swoją premier Kaję Kallas, która rywalizuje z Holendrem. Nic nie stałoby jednak na przeszkodzie, gdyby rząd Polski wystawił w ostatniej chwili swojego kandydata. W 2009 roku wymieniano w tym kontekście Radosława Sikorskiego. Wtedy belgijski „Le Soir” nazwał go młodym wilkiem NATO.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.