Marszałek Sejmu ogłaszając przesunięcie debaty nad ustawami aborcyjnymi na pierwszą połowę kwietnia nie krył, że nie chce przed wyborami samorządowymi sejmowej debaty na ten temat. Tłumaczył, że aborcja dzieli koalicję rządzącą, zatem należy się spodziewać niepotrzebnych – zdaniem marszałka Sejmu – emocji, a to przed wyborami, zwłaszcza przed ósmym marca czyli przed Międzynarodowym Dniem Kobiet, nikomu nie jest potrzebne.
– Nie zgodzę się na to, by sprezentować kobietom na 8 marca koszyk ustaw aborcyjnych, które zostaną odrzucone w pierwszym czytaniu – mówił Szymon Hołownia, pomijając fakt, że w ten sposób sprezentuje kobietom „nic”, jeżeli chodzi o zmianę sytuacji w obszarze aborcji.
Jego stanowisko poparła młoda posłanka Polski 2050 Żaneta Cwalińska-Śliwowska, która w założeniu zapewne miała udowodnić, że są kobiety, którym punkt widzenia Hołowni jest bliski. Zrobiła to jednak w taki sposób, że tylko wywołała śmiech.
Posłanki w ataku
Interwencja młodej posłanki Polski 2050 była potrzebna dlatego, że przeciwko Hołowni wystąpiły kobiety lewicy, a jego stanowiska bronili wyłącznie mężczyźni. To spory zgrzyt, gdy spór dotyczy praw kobiet, a tak właśnie ustawiły go posłanki lewicy.
Podczas środowych obrad Sejmu wystąpiły trzy polityczki Nowej Lewicy i nie szczędziły razów Hołowni, choć widać było, że wolałyby, żeby to ktoś z PiS siedział na jego miejscu.
W poprzedniej kadencji ataki na obóz rządzący przychodziły im bez wysiłku. Napadanie na członka własnej koalicji rządzącej to coś zupełnie innego, ale panie się nie powstrzymały.
Dlaczego lewicowe polityczki tak gwałtownie zareagowały na przesunięcie debaty aborcyjnej na czas po wyborach samorządowych?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.