W taki sposób Putin pozostał przy władzy. „Głosowali nawet martwi”

W taki sposób Putin pozostał przy władzy. „Głosowali nawet martwi”

Transmisja na żywo z lokali wyborczych w Moskwie
Transmisja na żywo z lokali wyborczych w Moskwie Źródło: PAP / Epa/Maxim Shipenkov
Władimir Putin pozostaje przy władzy w Rosji. Analitycy ujawniają, jak do tego doszło i otwarcie mówią o „armii martwych dusz” przy urnach wyborczych.

Centralna Komisja Wyborcza Federacji Rosyjskiej po przeliczeniu głosów ze wszystkich komisji podała, że Władimir Putin uzyskał poparcie równe 87,28 proc. Unia Europejska – jak wynika z oświadczenia wysokiego przedstawiciela UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josepa Borrella – nie uznała ważność wyborów jedynie na zaanektowanych terytoriach. Co do sposobu działania rosyjskich władz na terenie Rosji, wspólnota wyraziła ubolewanie z powodu decyzji o niezaproszeniu obserwatorów z OBWE.

Wybory w Rosji. UE nie uznała ich za nielegalne

Innego zdania co do działań Kremla jest polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, który jasno stwierdza, że tak zorganizowane „wybory” nie mogą być uznane za „legalne, wolne, ani uczciwe”. „Głosowanie odbywało się w warunkach skrajnych represji wobec społeczeństwa, uniemożliwiających dokonanie swobodnego, demokratycznego wyboru” – wskazano.

Sposób, w jaki pozostał przy władzy komentują także polityczni analitycy. Wśród zarzutów względem Moskwy wymieniają między innymi bardzo małą liczbę niezależnych obserwatorów, a także decyzję o przeprowadzeniu głosowania drogą elektroniczną w około 29 regionach – tych najbardziej narażonych na protest.

Do listy tej dochodzą dziesiątki milionów pracowników państwowych i studentów, którzy zostali zmuszeni do głosowania. „Od przedsiębiorstw państwowych po biblioteki, uniwersytety i fabryki przełożeni instruowali swoich podwładnych, jak i kiedy głosować, a następnie nękali ich, żądając dowodów, że wykonali zadanie” – pisze Politico.

Putin wygrał wybory. Analitycy mówią o „armii martwych dusz” przy urnach wyborczych

Jednak najbardziej rzucającym się w oczy naruszeniem „tego krajobrazu bezprawności” – jak mówi w wywiadzie dla Politico Ekaterina Schulmann, rosyjska analityczka z Carnegie Russia Eurasia Center w Berlinie – była „armia martwych dusz”, która wzięła udział w ostatnich wyborach.

Jak tłumaczy, dotyczy to przede wszystkim głosów oddanych z „nowych terytoriów” okupowanych przez Rosję, gdzie władze doliczyły się nawet 4,6 mln wyborców. Schulmann zwraca uwagę, że liczba ta jest zgodna ze starymi ukraińskimi statystykami z czasów pokoju, ale nie odpowiada obecnej populacji. – To oczywiste, że w czasie wojny ludzie giną – tłumaczy. Okazuje się, że fakt ten nie przeszkodził kremlowskim urzędnikom.

Źródło: WPROST.pl / Politico