– Utworzenie misji NATO na Ukrainie może oznaczać legalizację kolejnych kroków. Rosja będzie to uważnie monitorować – powiedział RIA Novosti Andriej Kartapołow. Przewodniczący Komitetu Obrony Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej odniósł się w ten sposób do zapowiedzi szefa polskiej dyplomacji.
Agencja załączyła do depeszy kłamliwy komunikat, z którego wynika, że 24 lutego 2022 roku Rosja rozpoczęła „specjalną operację wojskową na Ukrainie, a prezydent Władimir Putin kierował się „ochroną osób, które przez osiem lat były ofiarami nadużyć i ludobójstwa ze strony reżimu w Kijowie”. Jak przekazano, w tej kwestii Rosja rzekomo „nie miała szansy postąpić inaczej”.
Radosław Sikorski poinformował na czwartkowej konferencji prasowej w Brukseli, że zapadła decyzja o ustanowieniu misji natowskiej. Jak tłumaczył, ruch państw NATO nie oznacza, że wchodzimy do wojny. – Ale to znaczy, że będziemy teraz mogli wykorzystać koordynujące, szkoleniowe, planistyczne, zdolności Sojuszu do wspierania Ukrainy w bardziej skoordynowany sposób – powiedział Sikorski.
Rosyjska Duma zabrała głos na temat planów NATO ws. Ukrainy
Sekretarz prasowy Kremla przekonywał niedawno, że bezpośredni konflikt między Rosją a NATO stanie się nieunikniony, jeśli na terytorium Ukrainy pojawią się wojska sojuszu. Dmitrij Pieskow odpowiedział w ten sposób na słowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który przyznał, że nie wykluczone jest wysłanie wojsk z krajów europejskich do Ukrainy.
Rzecznik Władimira Putina zauważył, że pozostałe państwa NATO „podtrzymują dość trzeźwą ocenę potencjalnych zagrożeń takich działań”, gdyż bezpośredni konflikt z Rosją nie leży w ich interesie. Okazuje się jednak, że ze strony sojuszników pojawia się nieśmiałe poparcie dla inicjatywy francuskiego prezydenta.
Czytaj też:
Gen. Gromadziński odwołany. Służba Kontrwywiadu Wojskowego wszczęła postępowanie kontrolneCzytaj też:
Udzielali pomocy rannym po ataku Rosji. Zginęli po drugim uderzeniu