"Nie ma zagrożeń, o których powiedziała minister Fotyga. KPP nie stanowi o prawach własnościowych, a po drugie, zasadą Unii jest to, że prawo nie działa wstecz. Dlatego te obawy dotyczące rewindykacji własnościowych na terenie RP są bezzasadne" - powiedział Saryusz-Wolski.
"Karta tego po prostu nie dotyczy. Wywodzenie tego z prawa do godności, jest ekwilibrystyką polityczno-prawną, absolutnie nieprzekonującą" - dodał.
Spór dotyczy decyzji obecnego polskiego rządu, by przyłączyć się w nowym Traktacie Reformującym UE do tzw. brytyjskiego protokołu i ograniczenie stosowania Karty Praw Podstawowych na terenie Polski. Po wygranej w wyborach parlamentarnych politycy PO zasygnalizowali, że nowy rząd przyjmie w całości KPP, wbrew decyzji obecnych władz.
Minister Fotyga te zapowiedzi oceniła w czwartek jako "szkodliwe dla Polski", argumentując, że zapisy Karty Praw Podstawowych stanowią "zagrożenie" dla mieszkańców Ziem Odzyskanych.
Saryusz-Wolski odrzucił także inny argument Fotygi, dotyczący deklaracji o przywiązaniu Polski do praw socjalnych i wartości ruchu "Solidarność". Zdaniem szefowej polskiej dyplomacji, przyjęcie Karty "automatycznie powoduje, że ta deklaracja jest nieistotna, (...) ona znika". "Ja na to nie pozwolę" - dodała.
Polityk PO przypomniał, że Polska przyjęła tę jednostronną deklarację właśnie dlatego, że to protokół brytyjski, do którego Polska dołączyła, ogranicza zawarte w KPP prawa socjalne. "Ta deklaracja o +Solidarności+ ważna jest więc wtedy, kiedy się nie podpisuje pod Kartą" - tłumaczył. Sam podpis pod Kartą gwarantuje bowiem ochronę praw socjalnych.
"Ratyfikacji Karty w całości, wraz z prawami socjalnymi domagał się związek NSZZ +Solidarność+ i PO podziela stanowisko +Solidarności+ w tej materii" - podkreślił eurodeputowany.
Jak zauważył, zgodnie z wielokrotnymi deklaracjami polskich władz, zastrzeżenia do KPP wiązały się nie z kwestiami socjalnymi jak w przypadku W. Brytanii, a dotyczyły kwestii moralnych jak aborcja czy eutanazja.
Także i te obawy - zdaniem polityka PO - są nieuzasadnione. "W KPP jest zapis, że tam gdzie UE nie ma kompetencji, tam UE nie może stanowić bez jednomyślnej zgody państw członkowskich - powiedział. - Czyli nasze interesy przemawiają za przyjęciem Karty, a nie za jej odrzuceniem. Obawy, że Karta może ingerować w sprawy moralno-obyczajowe nie znajdują potwierdzenia w traktacie".
Przyjęta po raz pierwszy przez unijne instytucje w 2000 roku Karta Praw Podstawowych ma stać się, wraz z wejściem w życie nowego Traktatu Reformującego UE, dokumentem prawnie wiążącym o takiej samej randze jak traktaty.
Jej uroczyste proklamowanie przez przywódców trzech unijnych instytucji: europarlamentu, Rady UE i Komisji Europejskiej nastąpi 12 grudnia w Strasburgu, dzień przed podpisaniem w Lizbonie nowego Traktatu Reformującego UE.
ab, pap