W Sejmie odbędzie się w czwartek 11 kwietnia debata dotycząca zmian w prawie aborcyjnym. Posłowie zajmą się czterema projektami złożonymi przez KO, Lewicę i Trzecią Drogę. Jeden z projektów Lewicy częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.
W projekcie KO również zapisano prawo do przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania. Po upływie tego czasu aborcja byłaby możliwa, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, a także, gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Sejm. Ordo Iuris postawiło „Dzwon Nienarodzonych”
Przed rozpoczęciem debaty w Sejmie organizacje pro-life i pro-choice postanowiły zorganizować happeningi, aby w ten sposób „przemówić do sumień posłów”. Skrajnie prawicowa Ordo Iuris ustawiła przed budynkiem przy Wiejskiej „Dzwon Nienarodzonych”. „Politycy i przechodnie. Wszyscy biją w dzwon nienarodzonych. Czas, by obronić życie” – zachęcał Jerzy Kwaśniewski. W dzwon może uderzyć każda osoba, która sprzeciwia się liberalizacji prawa aborcyjnego.
„Polski dług aborcyjny”. Tyle wydano na aborcje
Z kolei działaczki Aborcji Bez Granic zaprezentowały dzisiaj w Sejmie polski dług aborcyjny, czyli kwotę, która „państwo zaoszczędziło, nie wykonując potrzebnych aborcji”. Rachunek opiewa na blisko 50 mln zł. Jak tłumaczą aktywistki, od 2023 roku średnia liczba kobiet robiących aborcje z Aborcją Bez Granic to 130 dziennie (123 przyjmują tabletki w domach, a 7 wyjeżdża na zabieg aborcji).
Działaczki sieci policzyły, ile wyniosło wsparcie finansowe udzielone przez wszystkie grupy wchodzące w skład sieci osobom potrzebującym dostępu do aborcji. Na dzień 11 kwietnia wydatki te wyniosły 49,1 mln zł (aborcje tabletkami: 24,2 mln zł a aborcje chirurgiczne 24,8 mln zł).
– Aborcja dziś jest często kwestią zasobności portfela, tego, czy ktoś ma pieniądze, żeby wyjechać za granicę. Często jest kwestią kontaktów, informacji, wiedzy, dokąd trzeba zadzwonić, jak działają organizacje społeczne. Polki są zaradne, wiedzą, jak sobie poradzić, gdzie pomocy szukać, ale czy naprawdę w XXI wieku w samym sercu Europy, połowa, ponad połowa polskiego społeczeństwa musi się zastanawiać, jak sobie poradzić, żeby opresję państwa ominąć? – dopytywała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.
Czytaj też:
Iwona Hartwich: Państwo polskie kopnęło mnie w tyłek. Nie lekko, tylko tak porządnieCzytaj też:
Nastoletnia aktywistka zapytała Hołownię o aborcję. „To jest kwestia, która dotyczy też mnie”