Czołowy konserwatysta PO Jarosław Gowin uzależnia swoje wejście do rządu Donalda Tuska od obsady innych ministerstw – nieoficjalnie dowiedział się „Wprost”.
Szef Platformy Obywatelskiej zaproponował mu objecie funkcji szefa MEN. Z naszych ustaleń wynika jednak, że krakowski polityk na razie skłania się do odrzucenia tej oferty. Powód? – Boi się, że zostając ministrem, pełniłby funkcję konserwatywnego listka figowego dla dworu Tuska, który ma stanowić trzon rządu – mówi nam jeden ze znajomych Gowina. Jego główne zastrzeżenia mają dotyczyć kandydatur Grzegorza Schetyny na szefa MSWiA oraz Mirosława Drzewieckiego na ministra sportu.
Ostateczną decyzję Gowin uzależnia od tego, czy w rządzie Tuska znajdzie się miejsce dla innego konserwatywnego polityka Platformy Bogdana Zdrojewskiego, który był przymierzany do MON lub resortu kultury. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że obecny szef klubu parlamentarnego PO nie cieszy się zbyt dużym zaufaniem kierownictwa partii i może mieć problem z uzyskaniem jakiegokolwiek stanowiska w gabinecie Tuska.
Sam Gowin na razie unika jednoznacznych deklaracji. - Na pewno będę bardzo mocno wspierał rząd Donalda Tuska. Konkretna forma wsparcia będzie jednak przedmiotem moich ustaleń z przewodniczącym partii – mówi „Wprost".
Ostateczną decyzję Gowin uzależnia od tego, czy w rządzie Tuska znajdzie się miejsce dla innego konserwatywnego polityka Platformy Bogdana Zdrojewskiego, który był przymierzany do MON lub resortu kultury. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że obecny szef klubu parlamentarnego PO nie cieszy się zbyt dużym zaufaniem kierownictwa partii i może mieć problem z uzyskaniem jakiegokolwiek stanowiska w gabinecie Tuska.
Sam Gowin na razie unika jednoznacznych deklaracji. - Na pewno będę bardzo mocno wspierał rząd Donalda Tuska. Konkretna forma wsparcia będzie jednak przedmiotem moich ustaleń z przewodniczącym partii – mówi „Wprost".