1 maja 2024 r. przypada 20-lecie wstąpienie Polski do Unii Europejskiej. Oprócz Polski do UE weszły: Cypr, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Malta, Słowacja, Słowenia i Węgry. Janusz Steinhoff, który w latach 1997–2001 piastował stanowisko ministra gospodarki, a następnie został wicepremierem w rządzie Jerzego Buzka wspomina w wywiadzie udzielonym „Wprost”: – Jako rząd Jerzego Buzka walczyliśmy o okresy przejściowe, wiedząc, że nie uda się błyskawicznie dostosować do konkurencji.
Dodaje też, że otwarcie rynku na unijną konkurencję – w ramach układu stowarzyszeniowego – było asymetryczne. – Następowało szybciej po stronie UE, wolniej – po polskiej.
– Pamiętać jednak należy, że akcesja do UE to nasz ogromny sukces – przekonuje Janusz Steinhoff.
Polska, jak mówi, nie tylko otwierała się na unijną konkurencję, ale zyskiwaliśmy 450-milionowy rynek zbytu, co „jest największym atutem UE”. – Polscy rolnicy bili na alarm, że nie będą mogli sprostać konkurencji, a okazało się że Polska stała się znaczącym eksporterem netto żywności do Unii – tłumaczy.
Polska – w opinii byłego szefa resortu gospodarki – jest w najlepszym okresie swojej historii. – W szybkim tempie doganiamy najbardziej rozwinięte gospodarki świata.
Na pytanie, kiedy je przegonimy, polityk odpowiada: – To zależy od nas Polaków, mądrości rządzących, ich determinacji, dystansu od populizmu. Gabinet Tadeusza Mazowieckiego był rządem przełomu. Szczęściem dla Polski była ówczesna determinacja i konsekwencja wdrażania reform rynkowych. To Leszek Balcerowicz, na którego sypią się dziś gromy od populistów, przesądził – prowadząc racjonalną politykę makroekonomiczną – że Polska najlepiej poradziła sobie z transformacją ustrojową. Od 1991 roku przez 30 lat mieliśmy wzrost gospodarczy, nie przechodziliśmy recesji.
– Po wejściu do UE podwoiliśmy PKB, więc jeśli ktoś mówi, że obecność w UE jest dla Polski niekorzystna, niech sięgnie po dane makroekonomiczne. Jak wspomniałem, to efekt dostępu do rynku UE, na którym żyje ponad 450 mln konsumentów – podsumowuje dawny wicepremier.
Odnosi się też do problematycznej kwestii ukraińskiego zboża. – Aktualny problem na polskim rynku jest częścią problemów wspólnego rynku UE i efektem jego otwarcia na import z Ukrainy. Zatem to gospodarcze konsekwencje imperialnej polityki Rosji i napaści tego kraju na Ukrainę. Uwzględniając fakt, iż w przyszłości Ukraina będzie członkiem UE, musimy przygotować zmiany funkcjonowania unijnego rynku rolnego. Dlatego potrzebna jest nasza aktywność w kreowaniu unijnej polityki – kwituje polityk.
Czytaj też:
10 najbogatszych Polaków 35-lecia. „Taka okazja, jaką miał Kulczyk już się nie powtórzy”Czytaj też:
Andrzej Duda z orędziem z okazji 20-lecia Polski w UE. Mówił o CPK
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.