Wybory europejskie. Tusk straszy wojną i brzmi jak Morawiecki? „Partie zamieniły się miejscami”

Wybory europejskie. Tusk straszy wojną i brzmi jak Morawiecki? „Partie zamieniły się miejscami”

Donald Tusk
Donald Tusk Źródło: PAP / Jarek Praszkiewicz
PiS zorganizowało już dwie konwencje w ramach kampanii wyborczej do Europarlamentu i szykuje się na wielki marsz. Partia Kaczyńskiego – jak dotąd – jest najbardziej widoczna w tej kampanii. PO skupia się na oskarżaniu PiS o prorosyjskość. Zdaniem ekspertów, partie zamieniły się miejscami. Donald Tusk stawia na obronności i brzmi jak Mateusz Morawiecki, a PiS głosi, że Polska musi być w Europie.

Partia Jarosława Kaczyńskiego jako jedyna prowadzi klasyczną kampanię wyborczą do Europarlamentu. Zorganizowała już dwie konwencje – programową i prezentującą kandydatów do Parlamentu Europejskiego. A pod koniec tygodnia PiS weźmie udział w marszu protestacyjnym, organizowanym przez Solidarność.

Co robią inne partie? Wygląda na to, że nie mają już siły albo pieniędzy na prowadzenie kolejnej kampanii i dlatego trudno zauważyć ich aktywności.

Zmęczenie wyborców i kandydatów

– Ta kampania nie będzie intensywna. Ludzie są zmęczeni, partie mają mniej pieniędzy. To będzie gra na żelazne elektoraty, przy niskiej frekwencji. A twardego elektoratu nie trzeba jakoś szczególnie przekonywać do głosowania, wystarczy szyld – ocenia prof. Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Zaś politolog prof. Kazimierz Kik dodaje:

– Kampania europejska marnie się rozkręca ponieważ partie żyją sprawami wewnętrznymi.

Nawet kandydaci do Parlamentu Europejskiego budzą umiarkowany zachwyt.

PiS chce wysłać do Brukseli polityków mocno kontrowersyjnych – byłych szefów MSWiA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, byłego szefa TVP Jacka Kurskiego, byłego szefa Orlenu Daniela Obajtka. KO z kolei postawiła na aktualnych szefów resortów – ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza, ministra spraw wewnętrznych i administracji Marcina Kierwińskiego, ministra aktywów państwowych Borysa Budkę.

Żaden z wymienionych polityków nie dal się jak dotąd poznać jako wybitny znawca problemów europejskich. Zatem opowieści liderów o tym, jak ważne są wybory europejskie, a także to, jaką reprezentację wysyła się do Brukseli, brzmią mało wiarygodne. Wygląda to raczej tak jakby liderzy największych partii postanowili wyczyścić szeregi swoich formacji z polityków, którzy tu w kraju zaczęli im z różnych względów zawadzać.

Artykuł został opublikowany w 20/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.