Według ustaleń „Gazety Wyborczej” sytuacja Lotnictwa Straży Granicznej jest fatalna. Choć na stronie internetowej jednostki można przeczytać, że planowany jest „dalszy rozwój”, to sprzętu ma brakować, a w formacji są także duże braki kadrowe.
– Napisać można wszystko. W rzeczywistości stan sprzętowy i personalny lotnictwa SG jest tragiczny. Samoloty i helikoptery mają już swoje lata. Większość z wymienionych na stronie nie lata. Stoją na przeglądach lub naprawach. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się poderwą – powiedział jeden z funkcjonariuszy lotnictwa Straży Granicznej.
Sytuacja w Lotnictwie Straży Granicznej. Uziemione maszyny, brak chętnych
Dodał, że formacja zmaga się z brakami kadrowymi. Według niego wystarczy zwolnienie chorobowe czy wypadek losowy, żeby część oddziałów pozostała bez pilota. Zdaniem informatorów lista zaniedbań poprzedniego i obecnego kierownictwa Biura Lotnictwa SG jest długa.
– Spośród pięciu Kani latają tylko trzy. A w zasadzie dwie. Jedna jest w jednostce Hrubieszowie, druga w Huwnikach. Trzecia, stacjonująca w Białymstoku niedawno wróciła z remontu. Ale wykryto w niej usterkę. W związku z tym będzie wymagała kolejnej naprawy. Ile potrwa? Nie wiadomo. Dodatkowo w Białymstoku nie ma pilota, który mógłby wykonywać na niej loty operacyjne. Czwarta Kania stoi uziemiona w Huwnikach. Piątej nie ma co liczyć, bo dawno została wycofana z eksploatacji – wylicza jeden z pograniczników.
Inny rozmówca dodaje, że jest problem z szukaniem ludzi do służby. Zainteresowanie naborami jest małe.
– Początkujący pilot może tu zarobić około sześciu tysięcy złotych na rękę. W cywilu co najmniej kilkanaście tysięcy – wyjaśnia. Linie lotnicze kuszą młodych ogłoszeniami już na studiach.
O problemach lotnictwa SG może także świadczyć sytuacja z 1 sierpnia 2023 roku, gdy białoruskie helikoptery naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Jeden z żołnierzy powiedział wówczas, że polskich maszyn nie poderwano, bo po prostu nie było ich na stanie.
MON początkowo zapewniało, że Centrum Operacji Powietrznych nie odnotowało naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej, ale później przyznało, że doszło do prowokacji. Ówczesny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zapowiadał, że w planie są zakupy śmigłowców dla armii.
Rzecznik prasowy komendanta SG mjr Andrzej Juźwiak zaprzecza, że sytuacja rysuje się tak źle jak w artykule. Zaznaczył, że spośród 18 maszyn sprawnych jest 10, ale nie sprecyzował, które. Dodał, że pozostałe przechodzą remonty i wymagane przeglądy okresowe.
Czytaj też:
MON: Białoruskie śmigłowce jednak naruszyły polską przestrzeń powietrzną. NATO wie o incydencieCzytaj też:
Komunikat Dowództwa Generalnego: Okręty w Porcie Wojennym Gdynia opuściły go w trybie alarmowym