Szef centralnego rządu Bośni i Hercegowiny, Serb Nikola Szpirić, podał się do dymisji tłumacząc, że nie mógł właściwie wykonywać swych obowiązków, gdyż jego pracy przeszkadzał wysoki przedstawiciel wspólnoty międzynarodowej.
Wysłannik międzynarodowy, słowacki dyplomata Miroslav Lajczak wprowadził w tym miesiącu w Bośni procedury upraszczające funkcjonowanie bośniackiego rządu centralnego, którego praca była dotychczas paraliżowana przez przedstawicieli rywalizujących grup etnicznych. Serbowie i Muzułmanie tworzą w Bośni dwie osobne struktury wchodzące w skład państwa: Federację Muzułmańsko- Chorwacką oraz Republikę Serbską.
Zgodnie z postanowieniami Słowaka bośniacki rząd, złożony z ośmiu ministrów i premiera, bedzie mógł odbywać swe posiedzenie w obecności sześciu ministrów i podejmować decyzje zwykłą wiekszością głosów. Do tej pory decyzje rządu były przyjmowane, jeśli opowiedziało się za nimi co najmniej sześciu członków gabinetu.
Lajczak żądał też od parlamentu bosniackiego uproszczenia od 1 grudnia reguł jego działania. Skomplikowana procedura, blokowana w każdej chwili przez nieobecność jednej z trzech wspólnot bośniackich - Chorwatów, Muzułmanów lub Serbów, powodowała, że rocznie udawało sie przyjąć w parlamencie jedynie trzy ustawy.
j/pap