Według informacji gazety nowymi wiceszefami NIK mają być Jacek Kościelniak, poseł PiS, minister w kancelarii premiera Jarosława Kaczyńskiego oraz Stanisław Jarosz, wieloletni pracownik Izby, współpracownika Lecha Kaczyńskiego, gdy był on szefem NIK. "Nie potwierdzam, nie zaprzeczam" - mówi rzecznik prasowa NIK Małgorzata Pomianowska.
Rzecznik Marszałka Sejmu Witold Lisicki potwierdził jednak, że nominacje zostały już podpisane.
Tym samym ludzie związani z PiS-em będą mieli prawo kontrolować działalność organów administracji rządowej, Narodowego Banku Polskiego i innych państwowych jednostek organizacyjnych. W praktyce oznacza to więc, że ludzie PiS w NIK mogą kontrolować wszystko co będzie robił rząd PO - PSL - komentuje dziennik.
Joachim Brudziński, sekretarz generalny PiS, twierdzi, że o upolitycznieniu NIK nie ma mowy. "Uważam jednak, że podczas rządów PO, NIK będzie miała więcej pracy, podobnie jak CBA" - ocenia.
Decyzja marszałka Sejmu nie zdziwiła polityków PO. "To kolejna z serii rozczarowujących decyzji marszałka, ale tak naprawdę to nic nowego. Marszałek już wielokrotnie pokazywał, że jest funkcjonariuszem PiS" - mówi Cezary Grabarczyk, poseł PO. Zastrzega, że mimo to nie traci nadziei, że NIK będzie rzetelnie i bezstronnie wykonywała swoją misję.
Zbulwersowany decyzją marszałka jest Mirosław Drzewiecki z PO. "Nie mam nic przeciwko temu, aby patrzyli na ręce, ale styl żegnania się PiS z władzą świadczy o nich jak najgorzej. To, że chcą w ostatniej chwili poupychać gdzieś swoich ludzi, napawa obrzydzeniem" - mówi "Dziennikowi".