Joachim Brudziński w studiu radia RMF FM musiał odpowiadać na trudne pytania o aferę w Funduszu Sprawiedliwości za rządów Zjednoczonej Prawicy. Próbował bagatelizować sprawę, nazywając ją „picem politycznym” i „humbukiem”. Zapewniał, że nie zatopi ona Prawa i Sprawiedliwości. – Nawet te zarzuty, które są formułowane, tak jak w wypadku pana ministra Wosia, są zarzutami zupełnie aberracyjnymi – podkreślał.
Brudziński o aferze: Nie ma w tej sprawie konkretnych zarzutów
– Cała ta sytuacja wygląda naprawdę tak. Był projekt rozwoju Polski pana ministra Boniego, Platformy Obywatelskiej, polaryzacyjno-dyfuzyjny, czyli, że wszystkie środki kumulujemy w Warszawie, Poznaniu, a to, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zaczął kierować te środki do Polski gminnej, powiatowej. Z tego stawia się nam dzisiaj zarzut – przekonywał polityk.
Prowadzący rozmowę Krzysztof Ziemiec zwrócił jednak uwagę, że zarzut odnosi się do wykorzystywania pieniędzy w kampanii wyborczej kandydatów z danych okręgów wyborczych, a nie równomiernego rozwijania Polski.
– Na razie o tym, panie redaktorze, dowiadujemy się z ust polityków opozycji, albo niektórych mediów, natomiast nie ma w tej sprawie postawionych konkretnych zarzutów, bo w obowiązujących przepisach wokół Funduszu Sprawiedliwości jedynym dysponentem tych środków był minister sprawiedliwości – bronił swojego zdania Brudziński.
– Jeżeliby się okazało, że te środki były malwersowane, trafiały do kieszeni polityków, to u nas nie ma zasady Neumanna, że jak jesteś u nas, to cię bronimy jak niepodległości – zapewniał. – Wielokrotnie dawaliśmy dowody, Jarosław Kaczyński dawał, że jeśli było podejrzenie czy przestępstwo ze strony naszych urzędników, nawet ministrów, to tutaj była natychmiastowa reakcja – podkreślał.
Komisja ds. afery Funduszu Sprawiedliwości?
Zapytany, czy wyobraża sobie, by Jarosław Kaczyński stanął przed prokuratorem, Brudziński odpowiedział twierdząco. – Przy tej władzy wszystko jesteśmy w stanie sobie wyobrazić – stwierdził. Zgodził się też na pomysł powołania komisji śledczej do wyjaśnienia afery z Funduszem Sprawiedliwości.
– Mógłbym powiedzieć przewrotnie tak, że jestem jak najbardziej za tego typu komisją, bo owoce tej komisji będą takie same, jak owoce pracy komisji Jońskiego czy Szczerby, czyli jeden wielki pic na wodę, fotomontaż – rzucił Brudziński.
– Ale jako polityk odpowiedzialny, jako obywatel, uważam, że to, z czym mamy dzisiaj do czynienia, ta usilna próba depisyzacji, delegalizacji Prawa i Sprawiedliwości, skutkuje tym, że Polacy będą nie tylko od polityków, ale i od procedur demokratycznych się odwracać – oceniał.
Czytaj też:
Takie fortuny zgromadzili polscy europosłowie. Miliony na kontach, mieszkania, samochody i nie tylkoCzytaj też:
Joachim Brudziński uderzył w Tuska jego słowami. Mówił o pożarze na Marywilskiej