Krystyna Romanowska: Ile szybów kopalnianych zostało w śląskim krajobrazie?
Marek Stańczyk: Może ze trzydzieści-czterdzieści. A ponad trzysta trzydzieści zlikwidowano po roku 1988.
Po co nam szyby, skoro nie ma już czynnych kopalni?
Są dwie przyczyny: pierwsza – zostawia się czasem po zlikwidowanej kopalni szyb, by móc kontrolować wody dołowe i przeciwdziałać powodziom. Druga ważna kulturowo – aby pamiętać o naszej ponad 200-letniej historii i śląskiej tożsamości. Jeżeli tyle się mówi o „śląskiej godce”, to dlaczego bezmyślnie niszczy się bezcenne zabytki przemysłowe i dosłownie przerabia na żyletki nie dbając o stosowne procedury, zabezpieczenia, czy nie ratując dokumentacji dotyczącej kopalń. Żeby wiedzieć, że szyby kopalniane służyły do tego, że szolą (a nie windą!) zjeżdżali do kopalni górnicy i w ten sam sposób wjeżdżali na powierzchnię.
W 2008 roku, kiedy dokumentowałem obiekty po kopalni „Barbara” w Chorzowie, słyszałem od tamtejszego pracownika, że fadroma (spychacz) zgarniała wszystkie tomy dokumentów, akty, rysunków technicznych wyrzucanych przez okno. Wszystko trafiało do szybu lub na spalenie w kotłowni. Sam widziałem jak pęd powietrza był tak ogromny, że papiery wyfruwały z szybu, ponownie do niego trafiając już zasysanym powietrzem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.