Kwestia odwołania ambasadora Polski przy NATO nie przestaje budzić kontrowersji. Szef MSWiA oraz koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak stwierdził, że „Tomasz Szatkowski nigdy nie powinien” zostać powołany na to stanowisko. Wspomniał o „dyskwalifikujących” informacjach od służb. Dyplomatę bronił jednak Andrzej Duda. Prezydent zapowiedział, że nie podpisze pozytywnie zaopiniowanej przez sejmową komisję spraw zagranicznych kandydatury Jacka Najdera.
„Gazeta Wyborcza” ustaliła, o co mogło chodzić Siemoniakowi. Zanim nominacja ws. Szatkowskiego trafiła do Dudy, przyszłego ambasadora, który był wiceszefem MON za Antoniego Macierewicza, miało dodatkowo zweryfikować ABW. Szatkowski miał jednak „polec” podczas badania wariografem. – Nie chodziło o to, że został złapany na kłamstwie, bo nie doszliśmy nawet do tego etapu. On podczas badania próbował stosować techniki zakłócające odczyt urządzenia – mówił rozmówca „GW”.
Tomasz Szatkowski „oszukał wariograf”? Wykorzystał metody agentów służb specjalnych
Miały to być metody, których uczeni są agenci służb specjalnych, by „oszukać wariograf”. Chodzi np. o stymulację lekami, co powoduje zakłócenie tętna i zaburzenie ciśnienia krwi lub oddechu. Człowiek Macierewicza miał w trakcie badania odpowiadać na pytania dotyczące jego pracy w komisji weryfikacyjnej WSI, wyprowadzenia w danych o tych służbach i roli w think-tanku o nazwie Narodowe Centrum Studiów Strategicznych.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego chciała także dowiedzieć się o kontaktach Szatkowskiego z amerykańskim senatorem Daną Rohrabacherem, nazywanym w USA „ulubionym kongresmenem Władimira Putina. Po negatywnej rekomendacji służb Duda miał być przeciwny nominowaniu, ale miał go przekonać Kaczyński. ABW miała z kolei przygotować nową, pozytywną rekomendację, z pomięciem incydentu z wykrywaczem kłamstw.
Czytaj też:
Sikorski zaproponował Mastalerkowi debatę. „Jeśli wygram, to wycofa się pan z fatalnej decyzji”Czytaj też:
Andrzej Duda zapowiedział weto. Krzysztof Bosak o „kompromitacji” Polski