Kalinowskiego poparło 453 posłów, Niesiołowskiego - 292, Putrę - 408 a Szmajdzińskiego - 427 posłów. Wcześniej Sejm zdecydował, że będzie czterech wicemarszałków, jak proponowała PO, a nie trzech, jak chciało PiS.
Beata Kempa (PiS) wypomniała Niesiołowskiemu nazywanie oponentów politycznych "krzyżakami", dodała, że jest to "człowiek, który zionie nienawiścią do drugiego człowieka, którego wypowiedzi są wewnętrznie niespójne".
Według posłanki PiS, Niesiołowski, zamiast przedstawiania racjonalnych argumentów, "chwyta się takich słów jak paranoik, chory psychicznie, opętany, cyniczny hipokryta, załgany do szpiku kości".
Czy taka osoba "może godnie i na najwyższym poziomie reprezentować polski parlament i polski naród, czy nasze dzieci wsłuchując się w retorykę pana posła Niesiołowskiego nabiorą kiedykolwiek szacunku do polskiego parlamentu?" - pytała Kempa.
Tomasz Dudziński (PiS) wypomniał Niesiołowskiemu krytyczne opinie o Platformie, formułowane w 2001 roku, zaś Marek Suski (PiS), pytał jaki cel przyświecał PO, gdy wystawiała kandydaturę Niesiołowskiego. Zastanawiał się czy była to chęć zburzenia wizerunku Sejmu, czy może sprowokowania PiS. "Czy też może chodzi o zagospodarowanie pewnego segmentu w społeczeństwie polskim. Cieszyliśmy się, że już nie ma Łyżwińskiego w Sejmie, że nie ma Leppera, czy teraz pan Niesiołowski ma zastąpić tych ludzi?" - pytał.
Posłom PiS odpowiedział, prezentujący kandydaturę Niesiołowskiego, Bogdan Zdrojewski (PO). Dziwił się: "Jak to się stało, że Stefan Niesiołowski przeszkadza, jako kandydat na wicemarszałka, a Andrzej Lepper nie przeszkadzał - ani na wicemarszałka, ani na wicepremiera?".
Ocenił, że Niesiołowski "to gołąbek, chodząca dobroć", a "jak się urodził, to kilka miesięcy potem wojna się zakończyła". Zdrojewski dodał, że PO głosowała za tym, by było czterech wicemarszałków, nie dlatego, żeby Niesiołowski znalazł się w tym gronie, ale by był w nim Putra (PiS).
Wcześniej, głos w obronie Niesiołowskiego zabrał współpracujący z nim w opozycji, Andrzej Czuma. Przypomniał, że Niesiołowski przez wiele lat walczył o wolność Polski. Mówił o nim: "W porywie gniewu zwracał się przeciw tym, którzy dziś są przyjaciółmi, bo widział ich wady. Był gorący wobec swoich i wobec przeciwników". "Nie chcecie patrzeć na jego zasługi, a chcecie patrzeć tylko na brzydkie słowa, które mu zbyt często, być może, wylatywały z ust" - mówił do krytyków Niesiołowskiego.
Kandydata PO na wicemarszałka bronił też Ryszard Kalisz (LiD), który przypomniał, że ten przeprosił jego i Aleksandra Kwaśniewskiego za nazwanie ich "pornogrubasami".
Niesiołowski słynie ze swoich bardzo ostrych, barwnych, często kontrowersyjnych wypowiedzi. Znany jest jego komentarz po tym, gdy w 2000 r. Sejm przyjął weto prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do nowelizacji kodeksu karnego wprowadzającej całkowity zakaz pornografii.
"Moralnie wygraliśmy, cała marność, podłość, nikczemność i obłuda duetu Kalisz-Kwaśniewski została zdemaskowana" - mówił. Jak dodał, Ryszard Kalisz (ówczesny szef Kancelarii Prezydenta), to "pornominister, który pasuje do pornoprezydenta". "Mamy sojusz dwóch pornograficznych grubasów" - oświadczył wtedy Niesiołowski.
Kontrowersje wzbudził też kandydat PiS na wicemarszałka Krzysztof Putra. Tadeusz Iwiński (LiD) oraz Robert Tyszkiewicz (PO) pytali o związek Putry z domniemanymi nieprawidłowościami przy budowie oczyszczalni na Podlasiu.
Chodzi o sprawę, opisaną w lutym 2007 roku przez "Newsweek". Napisał on o nieprawidłowościach przy budowie oczyszczalni odcieków w Hryniewiczach pod Białymstokiem, wymieniając w tym kontekście nazwiska polityków PiS: Krzysztofa Jurgiela, b.prezydenta Białegostoku, oraz Putry - b.prezesa spółki Lech, która miała przejąć użytkowanie oczyszczalnię.
Putra był przesłuchiwany w tej sprawie jako świadek przez rzeszowską prokuraturę, która we wrześniu zdecydowała o przedłużeniu o cztery miesiące śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy budowie oczyszczalni.
We wrześniu 2007 roku dwie regionalne gazety, powołując się na wyniki audytu przeprowadzonego przez zewnętrzną firmę, pisały też o nieprawidłowościach w spółce "Lech" m.in za czasów, gdy kierował nią Putra. Polityk odpierał zarzuty i mówił wtedy dziennikarzom, że sprawa ma charakter "politycznej nagonki" na niego.
Po tych publikacjach jeden z radnych miejskich PO złożył zawiadomienie dotyczące rzekomego przywłaszczenia przez Putrę laptopa i aparatu fotograficznego ze spółki Lech. W październiku białostocka prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie.
Aleksandra Natalli-Świat (PiS) powiedziała we wtorek w Sejmie, że wiązanie Putry z nieprawidłowościami przy budowie oczyszczalni w Hryniewiczach jest "faktem medialnym, nie mającym potwierdzenia w rzeczywistości i w dokumentach".pap, ss, ab