Niemcy mieli podrzucić do Polski migrantów. Sprawa ma drugie dno

Niemcy mieli podrzucić do Polski migrantów. Sprawa ma drugie dno

Niemcy mieli podrzucić do Polski migrantów
Niemcy mieli podrzucić do Polski migrantów Źródło: Shutterstock / treibenstudio
Opinię publiczną zelektryzowała wiadomość o migrantach, którzy mieli zostać podrzuceni do Polski przez Niemców. Oświadczenie w sprawie wydała policja.

Według nieoficjalnych doniesień w miejscowości Osinów Dolny w powiecie gryfińskim w województwie zachodniopomorskim miało dojść do zaskakujących wydarzeń. Na jednym z parkingów miał się pojawić niemiecki radiowóz, z którego miało wysiąść kilku migrantów z Bliskiego Wschodu – dwie osoby dorosłe i troje dzieci. Następnie auto miał odjechać, pozostawiając grupę na terenie Polski.

Polskie służby domagają się wyjaśnień

Do sprawy odniosły się już polskie służby. Po. rzecznika prasowego Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej przekazał, że wystąpiono do niemieckiej policji o niezwłoczne wyjaśnienie tego incydentu. – Pierwsza na miejscu w Osinowie Dolnym była policja, ale już wtedy nie zastała żadnych migrantów w tej lokalizacji. My również przyjechaliśmy na miejsce i także nikogo nie zastaliśmy. Obszukiwaliśmy sąsiednie tereny, na tę chwilę ze skutkiem negatywnym – dodał Tadeusz Gruchalla-Wensierski.

Wyjaśnień domaga się również wiceszef MSWiA Czesław Mroczek.

Niemcy mieli podrzucić do Polski migrantów. Tak się tłumaczą

Oświadczenie w sprawie niepokojących doniesień wydala niemiecka policja. Rzecznik Gero von Vegesack potwierdził, że taka sytuacja miała miejsce. Doprecyzował, że pięcioosobowa rodzina z Afganistanu: dwoje dorosłych w wieku 30 i 40 lat oraz troje dzieci w wieku 4, 6 i 8 lat została zatrzymana w ramach tymczasowych kontroli na granicy z Polską. Migranci próbowali wjechać do kraju bez zezwolenia.

Przedstawiciel niemieckiej policji tłumaczył, że cudzoziemcy mieli przy sobie polskie zaświadczenia o nadaniu statusu uchodźców dla dorosłych i polskie dowody osobiste dla dzieci. Wyjaśnił, że rodzina musiała zostać odesłana do Polski, ponieważ nie złożyła wniosku o azyl w Niemczech.

– Aby uniknąć konieczności przetrzymywania rodziny przez nadmiernie długi czas i aby procedura przebiegała jak najsprawniej dla rodziny, funkcjonariusze postanowili poinformować o sytuacji polską Straż Graniczną za pośrednictwem Wspólnego Centrum w Świecku i przekazać rodzinę polskiej straży granicznej – tłumaczył Gero von Vegesack dodając, że „ponieważ przez kilka godzin nie było żadnej reakcji ze strony polskiej, funkcjonariusze postanowili zabrać rodzinę z patrolem na granicę polsko-niemiecką w pobliżu Hohenwutzen, aby stamtąd zwolnić ich do Polski”.

Czytaj też:
Wypadek przy granicy z Białorusią. Trzech żołnierzy w szpitalu
Czytaj też:
O tym zdjęciu zrobiło się szczególnie głośno. „Niebywałe jak straszy się ludzi”

Źródło: Fakt24.pl