Początkowo wybory były planowane na połowę stycznia, ale wprowadzenie w sobotę stanu wyjątkowego i zawieszenie obowiązywania konstytucji postawiło ich przeprowadzenie pod znakiem zapytania. W czwartek pakistański prokurator generalny Malik Mohammad Qayyum informował jednak, że głosowanie zostało przełożone na luty.
Prezydent wyjaśnił, że lutowy termin umożliwia równoczesne "rozwiązanie wszystkich zgromadzeń i przeprowadzenie jednoczesnego głosowania do parlamentu kraju i czterech zgromadzeń prowincji".
Data wyborów została ogłoszona w czwartek kilka godzin po rozmowie telefonicznej Musharrafa i amerykańskiego prezydenta George'a W. Busha - pierwszej od wprowadzenia stanu wyjątkowego. Bush domagał się od Musharrafa wyznaczenia terminu elekcji i rezygnacji ze stanowiska szefa armii.
Według państwowej telewizji PTV Musharraf potwierdził, że przed zaprzysiężeniem na drugą kadencję zrezygnuje z funkcji szefa sztabu armii. W czwartek ponownie zażądała tego była premier Benazir Bhutto. "Chcemy, by (Musharraf) zdjął mundur do 15 listopada" - zaznaczyła na konferencji prasowej.
W piątek Pakistańska Partia Ludowa (PPP), którą kieruje Bhutto, ma w mieście Rawalpindi protestować przeciwko stanowi wyjątkowemu.
W październiku Musharraf zwyciężył w wyborach prezydenckich, ale Sąd Najwyższy nie orzekł jeszcze, czy miał on prawo ubiegać się o to stanowisko, stojąc jednocześnie na czele armii. Werdykt miał zapaść w poniedziałek. Prawo w Pakistanie nie pozwala bowiem na taką sytuację.
Jeszcze przed wyborami Musharraf zobowiązał się, że jeśli ponownie zostanie prezydentem, zrezygnuje z funkcji wojskowych. Tymczasem po wprowadzeniu stanu wyjątkowego jeden z ministrów twierdził, że zobowiązanie już nie jest ważne.
Wprowadzając stan wyjątkowy Musharraf powoływał się na zagrożenie terroryzmem i ekstremizmem.pap, ss