Marta Bilska jest przekonana, że w sprawie Iwony Wieczorek jest jeszcze wiele nieujawnionych faktów. Wspólnie z Mikołajem Podolskim pisze ona książkę, w której będzie zwracać uwagę na te nowe kwestie. – W książce będą m.in. rozmowy z kilkoma ważnymi osobami, które nigdy wcześniej nie zabierały głosu w tej sprawie – zapewniała.
Nowa książka o sprawie Iwony Wieczorek
Autorka zwróciła uwagę na zachowanie bliskich zaginionej. – I taka ciekawostka. Ze zdziwieniem przyjęliśmy fakt, że mama Iwony odmówiła nam rozmowy. Powiedziała, że na tym etapie to jest niepotrzebne. Dziwnie zachował się też ojczym Iwony, bo odwołał spotkanie z Mikołajem. On był już umówiony, jechał na rozmowę i nagle stwierdził, że nie będzie z nami rozmawiał. Ze strony rodziny Iwony spotkaliśmy się z odmową – przekazała.
Bilska podkreślała, że „mało kto chciał mówić”, ale książka powstała niezależnie od „trudności rzucanych pod nogi”. Zdradziła, że udało jej się wyjaśnić m.in. wątek z kopertą z pieniędzmi. – Zarówno my, jak i śledczy poczyniliśmy, myślę, szereg ważnych ustaleń – przekonywała.
– To nie jest tak, że my sobie gdzieś po cichutku działamy i nie dzielimy się naszą wiedzą z nikim. Nie jest tak, że my robimy to dla siebie. Policjanci mają nasze zapewnienie, że dostaną nasze ustalenia jako pierwsi, gdy skończymy książkę – zapewniała Bilska.
Sprawa Iwony Wieczorek pozostanie bez rozwiązania?
W wywiadzie dla Onetu dziennikarka bagatelizowała najnowsze rewelacje w śledztwie, dotyczące poszukiwania kierowcy cinquecento. – Ja bym to traktowała bardziej jako setki innych podobnych informacji, które na różnych etapach wpływały do policji. Podchodzę do tego z dystansem. Nie jestem tutaj nastawiona na jakieś wielkie boom – mówiła.
Stwierdziła, że powoli traci nadzieję, iż kiedykolwiek uda się ustalić prawdę o zniknięciu Iwony Wieczorek. – Ale jakaś iskra jeszcze się tli. Między innymi dlatego ta książka nasza powstaje, że chcemy ten ostatni raz wrócić do tej sprawy i spróbować pomóc. Książką zamykamy jakby pewien etap w naszym życiu... Jakkolwiek by patrzeć od 2015 r., gdy z Mikołajem zaczęliśmy zajmować się tą sprawą, to już mija prawie 10 lat – podkreślała.
– Nie liczyłabym, że ktoś zacznie sypać. Myślę, że jeśli ta sprawa się wyjaśni, to raczej przesądzi o tym przypadek – dodawała. Jej zdaniem w sprawie Wieczorek popełniono wiele błędów. – Na pewno wskazałbym wątek tego ogniska. W pobliżu przemarszu Iwony odbywało się ognisko, w którym jej znajomi też brali udział. Ten wątek nie do końca został sprawdzony w zeznaniach, billingach. W aktach jest straszny galimatias – oceniała.
Bilska: Myślę, że Iwona pojechała gdzieś dobrowolnie
– Wyobraź sobie, że śledczy nie potrafili przez kilka lat ustalić, który z uczestników ogniska nosił pewien pseudonim. Nam wystarczyło jedno spotkanie z człowiekiem z półświatka i po minucie wiedzieliśmy, o kogo chodzi. Były też nagrania z kamer, które przez opieszałość policji przepadły. Wiemy, że na pewno był jeden taki monitoring. O szczegółach jeszcze mówić nie chcę – zastrzegła.
– Nie mam jednej swojej teorii, której się jakoś kurczowo trzymam. Nie zamykam się na różne możliwości, prócz zupełnie absurdalnych. Myślę jednak, że Iwona pojechała po prostu gdzieś ze znaną sobie osobą i myślę, że zrobiła to dobrowolnie. To nie było żadne porwanie. Myślę, że po prostu wsiadła z kimś do auta – podsumowała.
Czytaj też:
Nowy trop w sprawie Iwony Wieczorek? Detektyw twierdzi, że policja pomyliła uliceCzytaj też:
Pracował nad sprawą Iwony Wieczorek. Tak odniósł się do „nowego tropu”