Alakasandr Łukaszenka odwiedził jedno z gospodarstw mleczarskich, zlokalizowanych pod Mińskiem. Dyktator nie tylko chwalił jakość białoruskiego mleka, ale także podzielił się dość osobistym wyznaniem. Stwierdził, że „nie ma lepszej roboty” niż dojenie krów, a z tą czynnością nie może się równać nawet kierowanie państwem.
Alaksandr Łukaszenka zdradził swój sekret. „Mnie się to śni po nocach”
– Ja to wszystko robiłem (...). Mnie się to śni po nocach do dziś – ludzie, z którymi pracowałem, śnią mi się krowy. Ja je tam w nocy doję – mówił Alaksandr Łukaszenka, cytowany przez Biełsat. – Tu jest najciekawsza robota. Żywi ludzie, żywe bydło, sadzenie żywych roślin i rezultaty. Tym trzeba żyć, a nie tylko do pracy – dodał.
– Musimy wybudować więcej takich kompleksów w całym kraju. Nie potrzebujemy kompleksów z dzwonkami i gwizdkami, ekstrawagancką architekturą i tak dalej. Po prostu ładny projekt, piękny, normalny projekt. Będziemy to powielać w całym kraju – zapowiedział.
Reżim w Mińsku inspiruje kryzys graniczny. Najnowszy raport SG
Warto podkreślić, że w wykonaniu Alaksandra Łukaszenki była to kolejna próba ocieplania wizerunku. Nie można jednak zapominać, że uzurpuje sobie prawo do sprawowania funkcji prezydenta Białorusi, a Mińsk stoi za inspirowaniem i eskalowaniem kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej. Białoruski reżim mami cudzoziemców złudną obietnicą łatwego przedostania się do krajów Unii Europejskiej.
W najnowszym raporcie polska Straż Graniczna poinformowała, że w czwartek 20 czerwca doszło do 20 prób nielegalnego przedostania się do Polski. Dzień wcześniej odnotowano 77 tego typu incydentów, a cudzoziemcy rzucali w polskie patrole kamieniami i konarami drzew.
Czytaj też:
Wasal Chin, a teraz maskotka Kim Dzong Una. „Władimir Władimirowicz upadł już naprawdę nisko”Czytaj też:
Wiemy, kto ma zastąpić Stoltenberga. Tego polityka okrzyknięto nowym szefem NATO