Janusz Kowalski w środę 19 czerwca poinformował, że przestaje być członkiem Suwerennej Polski. „Złożyłem rezygnację. O koleżankach i kolegach z Suwerennej Polski zawsze wypowiadać się będę w samych superlatywach. Teraz skupiam się na merytorycznej pracy w klubie parlamentarnym PiS i Parlamentarnym Zespole Proste Podatki” – podkreślił. Politykowi przypomniano również wypowiedź sprzed dwóch lat, że „prędzej zrezygnuje z bycia posłem, niż zrezygnuje z bycia członkiem Solidarnej Polski”.
Kowalski o był pytany o sprawę w Polsat News. - Suwerenna Polska to Zbigniew Ziobro, który teraz walczy o życie. Partia pozostała bez przywództwa – podkreślił poseł klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że w byłej już partii znajdują się znakomici politycy oraz wyraził nadzieję, że ugrupowanie przetrwa.
Janusz Kowalski widzi Patrycję Kotecką jako następcę Zbigniewa Ziobry
Kowalski zachęcił, aby „pojawił się prawdziwy przywódca”. Wskazał żonę Zbigniewa Ziobry – Patrycję Kotecką. – Moim zdaniem ma predyspozycje do bycia świetnym liderem. To bardzo twarda osoba o usystematyzowanym światopoglądzie – podkreślił polityk. Dodał, że to „realny i najlepszy scenariusz oraz naturalna kandydatka”. – Zabrakło i brakuje mi Zbigniewa Ziobro. Uznałem, że w ramach klubu parlamentarnego PiS będę skuteczniej realizował rzeczy, w które wierzę – tłumaczył Kowalski.
Poseł klubu parlamentarnego PiS zaznaczył, że „woli grać na pozycji napastnika, nie obrońcy” oraz wyraził nadzieję na powrót Zbigniewa Ziobry. Kowalski wspomniał także o Patryku Jakim, który przejął kierowanie Suwerenną Polską pod nieobecność lidera. Wspomniał, że jest „doskonałym influencerem”, ale zaznaczył, że „zabrakło przywództwa”.
Kowalski uderzył w Jakiego. „Na jego miejscu przyjechałbym do Polski i rzucił wszystko”
– Powinniśmy atakować. Gdybym był na jego miejscu i zabrakłoby najważniejszej osoby dla Suwerennej Polski, to przyjechałbym do Polski i rzucił wszystko. Wybrał inną drogę, dzięki której mamy bardzo dobry wynik w wyborach do PE. Bardzo się temu przysłużył – powiedział polityk klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Przyznał, że „od pół roku był na politycznej emigracji”.
Kowalski odniósł się także do pogłosek, że uprzedził ruch o połączeniu PiS oraz Suwerennej Polski, aby wynegocjować sobie lepsze warunki przejścia. – Nie słucham tego, co się mówi na mieście. W tej chwili przypatruję się temu, co się będzie działo. Polaków nie interesuje, do jakiej partii należy Janusz Kowalski – stwierdził.
Poseł klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości odrzucił również teorię o ucieczce z tonącego okrętu w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości. Wspomniał, że był jedną z najbardziej aktywnych osób, które odpierały zarzuty kierowane w stronę jego kolegów, np. Michała Wosia.
Czytaj też:
Politycy PiS: Janusz przechodził metamorfozę, wymyka się spod kontroliCzytaj też:
Ruch Janusza Kowalskiego zapoczątkuje lawinę? „Teraz Kaczyński nic nie musi”