Muzyczne lato w Polsce trwa w najlepsze Taylor Swift. właśnie rozpakowuje liczne, przetransportowane samolotem, walizki by zagrać aż trzy razy na Stadionie Narodowym, a kolejne festiwale szykują się na najazd tysięcy fanów. A może by tak na chwilę odpocząć od festiwali i stadionów? Sierpień daje ku temu doskonałą okazję.
Najlepsze wzorce
Pamiętacie nieokrzesaną i niczym niepohamowaną energię Beastie Boys? Tęsknocie za takim brzmieniem można dać upust 13 sierpnia w warszawskiej Proximie. Wtedy to na scenę stołecznego klubu wyjdą Joey Valence & Brae by zaprezentować swoje spojrzenie na mieszankę punk rocka z rapem.
W dzisiejszej rzeczywistości rynku muzycznego, karierę zaczyna się na Tik-Toku. JVB zgromadzili na platformie ogromną rzeszę fanów, co przełożyło się również na sukces w platformach streamingowych. Znaleźli uwielbienie zarówno po stronie dorastających, pełnych buntu nastolatków, jak i ich rodziców, którym ich brzmienie przypominać może nieco prostsze czasy, kiedy światem rządziły deskorolki i beztroskie wieczory na osiedlu.
Ich debiutancki album Punk Tactics w okamgnieniu stał się wielkim sukcesem, a szaleństwo rozlało się po całych Stanach Zjednoczonych. Północnoamerykańska trasa koncertowa promująca płytę wyprzedała się do cna, więc nic dziwnego, że zdecydowali się na ekspansję na inne kontynenty.
Są młodzi i bezczelni, a w swoich tekstach nonszalancko mieszają wszystko to, co kochają najbardziej: bmx, deskorolki, popkulturę i kontrkulturę. Sami twierdzą, że ich największym marzeniem jest uzbieranie największej kolekcji kart z Pokemonami w historii, ale jeśli znajdą czas, to zajmą się także nagrywaniem kolejnych płyt.
Stowarzyszenie umarłych poetów
Jest coś, co łączy Taylor Swift z kolejnym zespołem, który w sierpniu odwiedzi warszawską Proximę. Na pewno pamiętają filmy z Robinem Williamsem w roli głównej. Ona odniosła się do jednego z nich w tytule swojego najnowszego albumu, oni z kolei poszli o wiele dalej i z tytułu tego samego filmu uczynili nazwę swojej formacji.
Dead Poet Society mimo dość lirycznej nazwy nie leżą blisko poezji śpiewanej. W swojej twórczości – czego z resztą nie ukrywają – bezpośrednio odnoszą się do dokonań takich zespołów, jak Royal Blood, Muse, Queesn of the Sone Age czy Nothing but Thieves. To zestaw dość mocno nasiąknięty solidnym rockowym graniem i taka jest też muzyka Stowarzyszenia Umarłych Poetów.
Do Polski przyjeżdżają, by promować swój drugi album zatytułowany „FISSION”. Gitarzysta grupy Jack Collins przekonuje, że w pracy nad materiałem, zespołowy przyświecał jeden cel.
– Pracowaliśmy dużo więcej nad dźwiękami gitar, basu i perkusji, zwracając szczególną uwagę na melodie. Celem było wzmocnienie naszego brzmienia. Chcieliśmy bardziej dynamicznej płyty, na której można by usłyszeć naszą najlepszą wersję na żywo. Czuję, że ewolucja polega na tym, że trochę dojrzeliśmy i chcieliśmy stworzyć muzykę, która byłaby mniej oczywistym odzwierciedleniem naszych inspiracji, a bardziej naszym własnym. Nie kontrolujemy tego, skąd pochodzą nowe pomysły. Po prostu musieliśmy być wierni piosenkom i temu, co nam podpowiadały – powiedział muzyk w jednym z wywiadów.
O tym czy zespołowi udało się osiągnąć zamierzony cel będzie można się przekonać już 14 sierpnia w warszawskiej Proximie.
Czytaj też:
Bóg jest DJ-em. Faithless wracają do PolskiCzytaj też:
Facet, który uciekł śmierci. Duff McKagan zagra w Warszawie