"W związku z tym, że nowym ministrem sprawiedliwości zostać ma dr hab. Zbigniew Ćwiąkalski, w dniu dzisiejszym złożyłem rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. W czasie wielu lat pracy na Uniwersytecie Jagiellońskim miałem okazję dobrze poznać cechy charakteru Pana Ćwiąkalskiego. Ich typowym przejawem było gołosłowne pomówienie mnie, kilka miesięcy temu, o zażyłe kontakty z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa, bez podania jakichkolwiek dowodów" - napisał Mącior w przekazanym PAP komunikacie.
"Kiedy Instytut Pamięci Narodowej udostępnił materiały zgromadzone na temat mojej osoby i każdy mógł się przekonać o absurdalności zarzutów, Pan Ćwiąkalski nie zdobył się choćby na słowo +przepraszam+. Z osobą tego pokroju żadnej współpracy sobie nie wyobrażam" - oświadczył emerytowany profesor UJ.
Kandydatem na ministra sprawiedliwości jest 57-letni Zbigniew Ćwiąkalski, karnista z Krakowa, naukowiec i praktykujący adwokat. W lutym ubiegłego roku Ćwiąkalski podpisał się pod protestem ponad stu profesorów prawa przeciw "reformom i metodom działania ministra sprawiedliwości" Zbigniewa Ziobry. Protest był wynikiem odwołania z funkcji przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego prof. Stanisława Waltosia z UJ. W geście protestu z udziału w komisji zrezygnowali wszyscy jej pozostali członkowie.
W maju doszło do sporu między Ćwiąkalskim i prof. Andrzejem Zollem a, ceniącym Mąciora, ministrem Ziobrą. "Newsweek" napisał, że na początku lat 80. Mącior przekazywał informacje SB. Miano nawet planować werbunek Mąciora, jednak w IPN dziennikarze nie znaleźli dowodu na przyznanie mu statusu tajnego współpracownika. Zoll i Ćwiąkalski potwierdzali wtedy, że Mącior kontaktował się z jednym z krakowskich esbeków - kpt. Stanisławem Knapikiem. Zoll wskazywał ponadto na skromny dorobek naukowy Mąciora.
Mącior zaprzeczył, że przekazywał informacje SB, bronił go też minister Ziobro, który na konferencji prasowej z udziałem przedstawiciela IPN zapewniał, że w Instytucie nie ma żadnych dowodów na współpracę Mąciora z SB. Według Ziobry, profesor był wręcz sekowany za swą niezłomność.
Ćwiąkalski jest jednym z dwóch - obok Radosława Sikorskiego - kandydatów na ministrów, do których zastrzeżenia wysuwa prezydent Lech Kaczyński. Wątpliwości prezydenta wzbudził fakt, że Ćwiąkalski był obrońcą Henryka Stokłosy i autorem opinii dla obrońców Ryszarda Krauzego.ab, pap