Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Państwowa Komisja Wyborcza po raz kolejny odsunęła podjęcie decyzji w sprawie wydatków wyborczych Prawa i Sprawiedliwości. Najpierw miała ją ogłosić w połowie lipca, później – pod koniec miesiąca. A po ostatnich obradach, ogłoszono odroczenie posiedzenia do 29 sierpnia. Jak pan to interpretuje?
Paweł Kukiz: Zacznijmy od tego, że żyjemy w państwie partyjnym, w którym siedmiu członków PKW wybieranych jest przez Sejm na zasadzie parytetu. W efekcie, formacja sprawująca władzę, ma większość w Komisji. Zatem jest czymś oczywistym, że jeśli większość nie darzy sympatią mniejszości, może podjąć każdą decyzję ze szkodą dla mniejszości.
Od czego należałoby zacząć, by uporządkować PKW?
Członkowie PKW powinni być wybierani na innych zasadach – wskazywani przez niezależne od polityków organy lub bezpośrednie przez obywateli. Po drugie, należy poruszyć problem absolutnie nieprecyzyjnych przepisów dotyczących finansowania kampanii wyborczej. We Francji np. nawet wymiary i liczba banerów są ściśle zdefiniowane.
To problem znany od lat, ale jakoś żadna z partii dotąd rządzących z nim się nie uporała.
Bo wszyscy od lat robią wały w kampaniach. Do tej pory funkcjonowało to na zasadzie, my wam nic nie zrobimy, wy nam nic nie zrobicie, przymykamy oko na różne przekręty, ale widać, ze Tusk jest zdeterminowany, by wreszcie dołożyć PiS. Odbić sobie za wcześniejsze ataki, poniżanie. Facet ewidentnie się mści. A że w naszym ustrojowo partyjnym państwie jest szefem partii włazy, to oczywiste, że jego osobiste działania przenoszą się na całe państwo, w tym i na Komisję.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.