1000 ukraińskich żołnierzy, ze wsparciem ciężkiego sprzętu osłanianego z powietrza przez drony, miało przedrzeć się do obwodu kurskiego, na terytorium Rosji – podała agencja Reutera, powołując się na rosyjskich urzędników.
O tym, jak poważna jest sytuacja, może świadczyć reakcja Władimira Putina, który stwierdził, że doszło do „prowokacji na dużą skalę” i nagle zwołał naradę z szefami głównych resortów siłowych. Dmitrij Miedwiediew w swojej retoryce poszedł o krok dalej i wezwał do odwetowego ataku na ukraińską stolicę.
W obwodzie kurskim ogłoszono stan wyjątkowy.
To może być cel ukraińskiej operacji. „Wyprostowanie linii frontu”
– Ukraińska operacja w obwodzie kurskim była bardzo dobrze przygotowana. Jeszcze przed wkroczeniem na terytorium Rosji wdrożono na dużą skalę elementy walki radio-elektronicznej. Zostały przeprowadzone naloty dronów i ataki rakietowe na instalacje energetyczne, stacje benzynowe. W ostatnim czasie Ukraińcy mieli problemy z dowodzeniem na wielu odcinkach frontu, ale ta operacja pokazuje, że znaleźli słaby punkt wroga i to wykorzystali – mówi w rozmowie z „Wprost” Jakub Ber, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.
– Nie prowadzi się jednak tak szeroko zakrojonej akcji wojskowej tylko w celach psychologicznych, zastraszenia przeciwnika. Ukraińcy na pewno mają szerszy plan operacyjny, polityczny. Na razie bardzo sprawnie zastosowali blokadę informacyjną. Wyjątek stanowią pojedyncze filmy nakręcone z dronów, które są publikowane w mediach społecznościowych. Generalnie jednak Ukraińcy nie puszczają pary z ust – ani oficjalnie, ani nieoficjalnie – zauważa nasz rozmówca.
Ekspert zwraca uwagę na ukształtowanie terytorium w miejscu, gdzie doszło do rajdu ukraińskiego wojska, a także ewentualną przewagę, którą Kijowowi może zapewnić przeprowadzona operacja.
– Granica państwowa między Rosją a Ukrainą w miejscu, gdzie zaatakowali Ukraińcy, jest mocno pofalowana. Ukraińcy prawdopodobnie zajęli miasto Sudża, przesuwają się też w kierunku Rylska i być może to jest realizacja planu, żeby ściąć jeden z występów, co z perspektywy taktycznej byłoby bardzo opłacalne, bo wyprostowaliby linię frontu, czyli de facto skrócili odcinek, którego trzeba pilnować, a poza tym zajęliby fragment Rosji, co dałoby im monetę do prowadzenia dyplomatycznych gier – wskazuje Jakub Ber, starszy specjalista Zespołu Białorusi, Ukrainy i Mołdawii OSW.