O zdarzeniu poinformowała warszawska straż miejska. Dwie strażniczki z VI Oddziału Terenowego zastały pod jednym z mostów siedmioosobową rodzinę z Czeczenii. Justyna Faltynowska i Anna Ofman postanowiły pomóc małżeństwu i pięciorgu ich dzieci.
Siedmioosobowa rodzina pod mostem. Musieli uciec z Czeczenii
Dzięki staraniom funkcjonariuszek i wsparciu streetworkerów oraz instytucji, które pomagają osobom w trudnych sytuacjach, kobietę i dzieci przewieziono do jednej z placówek Warszawskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Ojciec, choć miał trafić do noclegowni, postanowił spać w pobliskim lesie – podał Onet. Nie chciał bowiem mieszkać z dala od swojej rodziny.
W rozmowie z portalem mężczyzna przyznał, że małżeństwo musiało opuścić Czeczenię ze względu na niebezpieczeństwo. Wyjaśnił, że miało ono podłoże polityczne i zaznaczył, że nie chce zdradzać szczegółów. Poprosił też o niepublikowanie wizerunków i imion członków jego rodziny. – Gdybyśmy wrócili do Rosji, wzięliby mnie pewnie do wojska, wysłali na front i już więcej mógłbym ich nie zobaczyć – powiedział.
Warszawa. Czeczeńska rodzina zamieszkała u milionera
Rodzina mieszkała wcześniej w Polsce, jednak ze względu na problemy zdrowotne matki wyjechała do Niemiec. Tam okazało się, że leczenie byłoby zbyt kosztowne. Małżeństwo ubiegało się o azyl, ale nie doczekało się finału tej procedury. Służby chciały deportować rodzinę do Rosji, a po okazaniu polskich kart pobytu, przekazały siedem osób polskim strażnikom granicznym.
Jak ustalił Onet, małżeństwo 12 lipca zgłosiło się do Warszawskiego Ośrodka Interwencji Kryzysowej, do którego przyjęto matkę i dzieci. Następnego dnia opuścili ośrodek, nie informując personelu. Po ponad dwóch tygodniach wrócili do placówki, już po interwencji strażniczek miejskich. Tym razem otrzymali jednak nieoczekiwaną propozycję.
Czeczeńskiej rodzinie pomóc postanowił milioner Zbigniew Jakubas. Przedsiębiorca nieodpłatnie udostępnił siedmiu osobom mieszkanie w centrum Warszawy. Podkreślił, że mogą tam mieszkać tak długo, jak będzie trzeba. Zapowiedział też, że może zatrudnić ojca i najstarszą córkę. – Bardzo mnie wzruszyła ich historia, dlatego chcę im pomóc – powiedział Onetowi.
Czytaj też:
Wstrząsające sceny pod Warszawą. Przełom w sprawieCzytaj też:
Burmistrz warszawskiej dzielnicy grzmiał o „zezwierzęceniu i hańbie”. Pojawiły się nowe fakty