Sondaż prezydencki Siena Polls na zlecenie „The New York Times” pokazuje, że niedoceniana początkowo przez Donalda Trumpa Kamala Harris zaczyna wysuwać się na prowadzenie w tym wyścigu. Dla amerykańskich wyborów prezydenckich stany „wahające się” czyli „swing states” mają kluczowe znaczenie.
Kamala Harris zyskuje przewagę w „swing states”
Komentatorzy polityczni zwracają na nie szczególną uwagę, ponieważ to właśnie w nich zwolennicy demokratów i republikanów dzielą się mniej więcej po równo i to tam wynik głosowania jest najtrudniejszy do przewidzenia. Kto wygrywa w tych regionach, ten ma dużą szansę na zwycięstwo także w całym kraju.
Najnowszy sondaż wykazał, że Kamala Harris w Wisconsin, Pensylwanii i Michigan ma 4-punktową przewagę nad Donaldem Trumpem. W każdym z nich 50 proc. ankietowanych oddałoby głos właśnie na nią, a 46 proc. na byłego prezydenta. To oczywiście nie wszystkie „swing states”, ale pod koniec lipca inny sondaż pokazywał, że Harris prowadzi też w Nevadzie i Arizonie, a remisuje w Georgii.
Demokraci odwrócili sytuację w wyścigu wyborczym
Dziennikarze „The New York Times” zwrócili uwagę na podobne sondaże z początku lipca, Wówczas sytuacja wyglądała dla demokratów dużo gorzej, ponieważ punkty procentowe tracił Joe Biden, a coraz lepsze wyniki notował Donald Trump. Na początku lipca kandydat republikanów prowadził, mając 2 pkt. proc. przewagi. Wygrywał wówczas w 5 z siedmiu tzw. swing states.
„NYT” zwraca uwagę, że choć Kamala ma powody do radości, to wciąż są dwie podstawowe kwestie, w których większość wyborców skłania się ku Donaldowi Trumpowi. Chodzi o sprawy gospodarki i migracji, a te są centralnymi tematami w obecnej kampanii wyborczej.
W najbliższych tygodniach Amerykanie będą uważnie obserwować starania obu kandydatów o miejsce w Białym Domu. Na 10 września zaplanowano debatę wyborczą w telewizji ABC. Donald Trump przyjął wyzwanie sztabu Kamali Harris, co ogłosił podczas konferencji prasowej w swojej słynnej rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie.
Czytaj też:
Harris i Trump zgodni. Ustalili terminCzytaj też:
Kult klasy średniej vs. najbogatszych. Gospodarka oczami Harris i Trumpa