Miał ponad 2,5 razy więcej promili niż obowiązuje w Republice Federalnej Niemiec: tamtejsza norma jest znacznie wyższa niż w Polsce, bo wynosi 0,5 promila, ale lider landowej CDU miał 1,28 promila. Dostał grzywnę 8 tysięcy euro oraz zabrano mu prawo jazdy na pół roku.
Herr Redmann dostosował się wszak do nowych wymogów cywilizacyjnych: kiedyś politycy rozbijali się po pijaku samochodami- teraz partyjny towarzysz Frau Merkel wytyczył nowy kierunek i auto zastąpił „e-scooterem", jak elektryczną hulajnogę określają Niemcy. Tylko czas owego pijackiego rajdu był niefortunny, bo miał on miejsce równo, co do dnia, miesiąc przed wyborami do landtagu Brandenburgii. W landzie od lat rządzi lewica i akurat pijacka fantazja szefa landowej CDU raczej nie przesądzi o wyniku wyborów, w których chadecja i tak nie była faworytem.
I tu ciekawostka. W Polsce, jak wiadomo, nie można przekroczyć O,2 promila. Dlaczego ta granica w Niemczech jest przesunięta aż 2,5 razy (w przypadku samochodów)? To zasługa wieloletniego premiera Bawarii Franza Josefa Straussa i jednocześnie szefa CSU, bawarskiej siostry CDU. Gdy wprowadzano w Niemczech przepisy dotyczące trzeźwości kierowców to bawarski premier uderzył pięścią w stół i stwierdził, że prawem każdego Bawarczyka jest wypić dwa piwa do obiadu. I tak Bawaria – ten największy terytorialnie land Republiki Federalnej Niemiec (najludniejszym jest wszak Nadrenia – Północna Westfalia) – zliberalizowała ogólnoniemieckie regulacje.
Jan Lars Reddmann od dziesięciu lat zasiada w parlamencie swojego landu (czyli Landtagu). Jest absolwentem prawa uniwersytetu w Poczdamie i jako prawnik na pewno świetnie zna przepisy dotyczące jazdy po pijaku w jego kraju.
A z czterokrotną kanclerz Angela Merkel łączy go, poza przynależnością partyjną, jeszcze jedna rzecz: oboje urodzili się we wschodnich, komunistycznych Niemczech. Tyle, że Frau Merkel równo ćwierć wieku wcześniej...
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.