Posłanka PiS o dramatycznej sytuacji na Opolszczyźnie. „To był potwór”

Posłanka PiS o dramatycznej sytuacji na Opolszczyźnie. „To był potwór”

Moszczanka / podtopienia, zdjęcie ilustracyjne
Moszczanka / podtopienia, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Krzysztof Cesarz
Ze skutkami powodzi zmagają się dziś głównie mieszkańcy województwa dolnośląskiego i opolskiego. O tym, jak niewiele trzeba było, by pewien szemrzący górski potok w kilka godzin zamienił się w „potwora, który niszczy wszystko”, opowiedziała w rozmowie z „Faktem” posłanka Czochara z PiS – mieszkanka miejscowości Moszczanka.

Mieszkańcy południa Polski od kilku dni zmagają się z żywiołem. Potracili swoje dobytki, woda spowodowała we wsiach i miastach miliardowe straty, a także doprowadziła do czterech zgonów.

To, jak sytuacja potrafi niebezpiecznie rozwijać się z chwili na chwilę, doskonale wie posłanka Katarzyna Czochara z Prawa i Sprawiedliwości – mieszkanka niewielkiej wsi na Opolszczyźnie. Widziała potęgę żywiołu na własne oczy. Jak wskazała, pierwsze poważniejsze kłopoty nawiedziły lokalną społeczność wraz z weekendem.

Moszczanka. „Niszczył i zabierał wszystko ze sobą”

Wieś Moszczanka jest dziś nie do poznania. To, jak dynamicznie rozwijała się sytuacja, najlepiej obrazują słowa Czochary. – Mogę powiedzieć tyle, że górski potok, przez który można było w niektórych miejscach po prostu przejść suchą nogą, w ciągu kilkudziesięciu godzin stał się potworem, który niszczył i zabierał wszystko ze sobą – opowiada wiceszefowa opolskiego PiS.

Czy informowanie mieszkańców o groźnej sytuacji było łatwe? Okazuje się, że było to nie lada wyzwanie. – Sieci nie było – tłumaczy posłanka PiS. O ewakuacji trzeba było więc informować lokalną społeczność bezpośrednio, pukając do drzwi. – Widziałam płacz i przerażenie. „Co z nami będzie? Gdzie pójdziemy?”. Naprawdę te ostatnie kilkadziesiąt godzin to były chwile prawdziwej grozy i lęku – wskazuje posłanka ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.

Należy jednak podkreślić, że mieszkańcy wsi nie załamywali się, ale z dużą determinacją postanowili stanąć do walki z powodzią. Rolnicy i przedsiębiorcy zaczęli współpracować, by nieco utrudnić wodzie wpływanie do kolejnych miejsc. — Przywożony był kamień z kamieniołomu z Dębowca [miejscowość oddalona o osiem kilometrów od Moszczanki – red.], żeby zabezpieczać w tych najtrudniejszych miejscach koryto rzeki, gdzie ta na zakrętach po prostu zabierała drogi i mosty — opowiada Czochara.

Posłanka ocenia, że sytuacja była ciężka. – To była potworna moc i siła, inaczej niż zwykle, gdy jest łagodna i spokojna. U nas to jest teraz tak, że to jest po prostu potężnie rwąca rzeka zabierająca z sobą drogi, mosty i tak dalej – tłumaczy.

W poniedziałek Czochara za pośrednictwem platformy X apelowała do mieszkańców wsi Moszczanka, gminy Prudnik, Głuchołaz i Nysy. „Zwracam się z prośbą o pomoc. Potrzebne są małe pompy szlamówki, osuszacze oraz woda do picia”.

Nysa. Trwa ewakuacja

Jedna z ostatnich dramatycznych decyzji, która w związku z powodzią została podjęta na Opolszczyźnie, to ewakuacja mieszkańców Nysy. Po południu opolska policja ogłosiła, że muszą oni „natychmiast wrócić do domów”, a ci, którzy przebywają na parterze danego budynku, muszą „przejść na wyższe piętra”.

– Jestem zmuszony ogłosić ewakuację. Sytuacja jest bardzo groźna, zagraża zdrowiu i życiu. Powodem jej ogłoszenia jest bardzo duże, rosnące ryzyko przerwania wału – mówił burmistrz Kordian Kolbarz w poniedziałek na nagraniu, które opublikowane zostało na Facebooku.

Czytaj też:
Wielka woda w Polsce. Ekspert o niepokojącym trendzie: Nie tędy droga
Czytaj też:
Prezydent Duda odwiedzi powodzian? „Podjął decyzję, że dzisiaj to niepotrzebne"

Źródło: fakt.pl / Facebook