Ślady niebezpiecznego i wysoce radioaktywnego materiału cez-137 wykryto w dwóch ośrodkach wzdłuż granicy norwesko-rosyjskiej między 9 a 12 września – donosi The Barents Observer. Norweska agencja bezpieczeństwa nuklearnego (DSA) stwierdziła, że poziom promieniowania jest „wyraźnie” wyższy niż normalnie, ale nie stanowi zagrożenia dla ludzi lub środowiska.
W ciągu najbliższych dni mają zostać wykonane kolejne testy i nie będzie zaskoczenia, jeśli wykażą one podobny poziom promieniowania. Na razie nie wykryto innych izotopów promieniotwórczych. Inne ośrodki pomiarowe w północnej Norwegii lub fińskiej Laponii nie wykryły podwyższonego poziomu promieniowania w ostatnim tygodniu. Przyczyna wzrostu promieniowania jest nieznana. Nie wiadomo również, jak wygląda sytuacja po stronie rosyjskiej.
Granica norwesko-rosyjska. Wykryto ślady radioaktywnego cezu-137
Cez-137 to produkt, który powstaje podczas rozszczepienia w reaktorach jądrowych. Ma okres półtrwania wynoszący około 30 lat. Jest mało prawdopodobne, że pochodzi z reaktora morskiego znajdującego się na pokładach okrętów podwodnych i lodołamaczy działających na Morzu Barentsa. Inną teorią jest to, że cez pochodzi z pożarów lasów. Kiedy płoną stare drzewa radioaktywność może wznosić się w powietrze i być przenoszona przez wiatr.
Opad z atmosferycznych testów jądrowych przed 1962 r. lub awarii w Czarnobylu w 1996 r. wciąż można zmierzyć w przyrodzie. Istnieją jednak obawy, że problem może być związany z rosyjskim poligonem Pankowo na archipelagu Nowa Ziemia, gdzie testuje się Buriewiestnik – doświadczalny pocisk manewrujący z eksperymentalnym napędem jądrowym. Prace na poligonie są jednak ściśle tajne, ale można pozyskać pewne wskazówki na podstawie obserwacji zdjęć satelitarnych.
Czytaj też:
Duże ilości odpadów radioaktywnych w Wielkopolsce. Trwa akcja policji i straży pożarnejCzytaj też:
Pożar w elektrowni atomowej. Ukraina i Rosja przerzucają się oskarżeniami