Joanna Miziołek, „Wprost”: Jak wygląda dziś sytuacja na Dolnym Śląsku?
Michał Rado: Sytuacja jest cały czas bardzo trudna. W nocy z 18 na 19 września kulminacyjna fala powodziowa dotarła do Wrocławia. W Trestnie, który jest najistotniejszym dla stolicy Dolnego Śląska punktem pomiarowym, w czwartek rano zanotowano wyższy stan wody, niż zakładano wczoraj. Wodowskaz pokazywał tam nawet 640 cm. Dlatego przekierowano część wody wezbraniowej Kanałem Żeglugowym oraz Starą Odrą i otwarto polder Blizanowice-Trestno.
Kluczowe okażą się jednak najbliższe godziny i doby, kiedy fala powodziowa będzie wciąż przechodzić przez stolicę Dolnego Śląska.
Musimy cały czas monitorować stan wałów i w razie ich przesiąkania, od razu reagować. Wrocławianie walczą z żywiołem także w innych częściach miasta. Od kilku dni mieszkańcy Złotnik, Marszowic czy Stabłowic, wspierani przez służby oraz wojsko, wzmacniają wały wzdłuż Bystrzycy. Walczą z żywiołem także w nocami nieustannie układając worki z piaskiem w newralgicznych punktach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.