Politycy Platformy Obywatelskiej najpierw zachodzili w głowę, dlaczego Marcin Kierwiński przestał być szefem MSWiA i wystartował do Europarlamentu, a teraz zachodzą w głowę, dlaczego z niego wrócił.
– To jest wielka tajemnica w partii. Mało kto rozumie nominację dla Kierwińskiego. Przecież on nawet nie jest z Dolnego Śląska. Gdyby odbudowaniem po powodzi miał się zająć Bogdan Zdrojewski, to byłoby zrozumiałe – mówi polityk Platformy Obywatelskiej.
I zdradza, że jest w stanie uwierzyć w wersję, według której Kierwiński chciał po zaledwie trzech miesiącach pracy w Europarlamencie wrócić do kraju.
– Słyszałem, że zaraz po tym jak Marcin pojechał do Brukseli zaczął się zwierzać, że mu się tam nudzi, że media przestały się nim interesować – mówi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.