Pegasusem w aktywistki. Liderki Strajku Kobiet reagują na doniesienia

Pegasusem w aktywistki. Liderki Strajku Kobiet reagują na doniesienia

Dodano: 
Marta Lempart, Klementyna Suchanow, Agnieszka Czerederecka-Fabin
Marta Lempart, Klementyna Suchanow, Agnieszka Czerederecka-Fabin Źródło: PAP / Leszek Szymański
W czwartek 10 października liderki Strajku Kobiet pojawiły się na konferencji prasowej, podczas której reagowały na doniesienia o inwigilowaniu ich systemem Pegasus. Przyznały, że nie są zaskoczone i postawiły rządzącym szereg pytań.

Konferencję rozpoczęła Marta Lempart. – Mogę skomentować to dość krótko, ponieważ są informacje na ten temat, że ja nie byłam podsłuchiwana rzekomo, ponieważ sąd nie wyraził na to zgody. Jeżeli ktoś wierzy, że służby za czasów PiS-u przejęły się orzeczeniem danego sądu, to gratuluję dobrego samopoczucia i takich przekonań – stwierdziła.

Lempart nie wierzy w to, że nie była podsłuchiwana

– Nie wierzę w to w ogóle. Jestem w kontakcie z prawniczką, która będzie dochodziła do prawdy i zajmie się odszkodowaniem za to, co się wokół nas wtedy działo i za to, że nielegalnie wykorzystywano służby, by utrudniać nam życie i nas represjonować – zapowiedziała.

Następnie głos zabrała Klementyna Suchanow, w stosunku do której sąd miał wydać zgodę na inwigilację Pegasusem. Informacje na ten temat pozyskali dziennikarze portalu tvn24.pl. – Wypowiadam się niby w swoim imieniu, ale mamy świadomość, że podsłuch dotyczył większej liczby osób. Byłyśmy tego świadome nie tylko w Strajku Kobiet ale w wielu innych ruchach obywatelskich od kiedy tylko się dowiedziałyśmy, że Pegasus istnieje – przyznała.

– Dlaczego dowiadujemy się tak późno i dlaczego w taki sposób? W tekście artykułu czytamy, że informacja o nas miała się nie dostać w ogóle do audytu, który przygotowywany jest w służbach – zwróciła uwagę.

– Pytanie, czy zespół prokuratorski badający przypadki podsłuchów wiedział o nas, czy też informacja nie dotarła do nich, ponieważ miało to nie być uwzględnione w audycie. Mamy też pytania do osób w ABW – mówiła. Czemu wiceszef ABW jest dopiero teraz odwoływany, jest jedną z osób poprzedniej władzy. Czy to w związku z tą sprawą jest odwoływany? – domagała się odpowiedzi.

Liderki Strajku Kobiet o prześladowaniach ze strony służb

– Jeśli chodzi o nasze emocje, to tak jak państwo widzicie, jesteśmy przyzwyczajone, że byłyśmy inwigilowane w różny sposób. Nie tylko Pegasusem, ale i tradycyjnymi podsłuchami. Chodzili za nami różni panowie, robili nam zdjęcia z dachów budynków, święcąc fleszami w oczy. Działo się to niejednokrotnie – podkreślała Suchanow.

– Za Martą chodzili panowie, którzy mieli ją napaść. Miała w pewnym momencie „bodyguardów”, którzy za nią chodzili. Czasami ukrywałyśmy się, spałyśmy w cudzych mieszkaniach. Ja musiałam córkę wywozić, żeby uniknąć momentów, w których służby przyjdą do domu i będą rozgrywały się jakieś sytuacje. Wielu z nas uszkodzono fizycznie także ciało: kręgosłupy, ręce, nogi były łamane. To jest tylko szczyt tej góry lodowej – przekonywała.

Strajk Kobiet stawia pytania rządzącym

– To, co co dzisiaj się pojawiło, otwiera dużo kwestii, które nie były poruszane. Do tej pory ujawniane informacje o Pegasusie dotyczyły tylko polityków, a osoby działające na ulicy były przemilczane – zauważała Klementyna Suchanow. Na koniec swojej wypowiedzi raz jeszcze zebrała wszystkie pytania, które Strajk Kobiet zamierza zadać obecnym władzom.

  • Jak obywatele Polski byli inwigilowani?
  • Dlaczego dzisiaj dowiadujemy się o tym w taki sposób?
  • Czy zespół prokuratorski o tym wiedział?
  • Czy wiceszef ABW odwoływany z tego powodu?
  • Kto odpowiada za wydanie takich decyzji wobec osób podsłuchiwanych?

Czytaj też:
Liderki Strajku Kobiet przed sądem. Usłyszały wyrok
Czytaj też:
Robert Bąkiewicz stanął przed sądem. Oskarża go aktywistka ze Strajku Kobiet

Opracował:
Źródło: WPROST.pl