Poseł PO Miron Sycz jest podejrzewany o przywłaszczenie 40 tys. zł ze szkolnego sklepiku i antydatowanie dokumentu – ustalił „Wprost”. Sycz jest typowany na pełnomocnika rządu ds. kontaktów z Ukrainą.
Do nadużyć miało dojść, gdy Sycz był dyrektorem Zespołu Szkół z Ukraińskim Językiem Nauczania w Górowie Iławieckim. Śledztwo w tej sprawie prowadzi olsztyńska prokuratura. O nadużycia podejrzewa posła obecny dyrektor placówki Jerzy Necio (wicedyrektor za czasów Sycza). – Tuż po ustąpieniu pan Sycz podrobił dokument określający zakres moich obowiązków jako wicedyrektora po to, by na mnie spadła odpowiedzialność za ewentualne nieprawidłowości w sklepiku – twierdzi Necio.
– Dokument nie został podrobiony, ale odtworzony, bo jego pierwowzór z 1999 r. gdzieś się zapodział – odpowiada Sycz. Sprawę zniknięcia 40 tys. zł komentuje krótko: „To brednie". Przyznaje jednak, że sklepik działał nielegalnie: ani nie był zarejestrowany, ani nie odprowadzano od jego działalności podatków. – Ale 95 proc. sklepików szkolnych działa w ten sposób – broni się poseł.
O sprawie także w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 26 listopada
– Dokument nie został podrobiony, ale odtworzony, bo jego pierwowzór z 1999 r. gdzieś się zapodział – odpowiada Sycz. Sprawę zniknięcia 40 tys. zł komentuje krótko: „To brednie". Przyznaje jednak, że sklepik działał nielegalnie: ani nie był zarejestrowany, ani nie odprowadzano od jego działalności podatków. – Ale 95 proc. sklepików szkolnych działa w ten sposób – broni się poseł.
O sprawie także w najbliższym wydaniu tygodnika „Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 26 listopada