Tusk i Sikorski użyli tajemniczego słowa. Wyjaśniamy, co mieli na myśli

Tusk i Sikorski użyli tajemniczego słowa. Wyjaśniamy, co mieli na myśli

Dodano: 
Radosław Sikorski
Radosław Sikorski Źródło: Shutterstock / photocosmos1
Zarówno Donald Tusk, jak i Radosław Sikorski podczas EFNI w Sopocie użyli tajemniczo brzmiącego słowa. Tłumaczymy, co politycy mieli na myśli.

Podczas pierwszego dnia Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie swoje przemówienia wygłosili m.in. Donald Tusk oraz Radosław Sikorski. Szef MSZ już na początku wystąpienia nawiązał do słynnej afery wizowej. – Prosiłbym niektóre polskie uczelnie, żeby się uderzyły we własne piersi. Na polskie uczelnie dawano zgody na studiowanie i co za tym idzie, szły wizy studenckie dla ludzi, którzy nie mieli wystarczających kwalifikacji, aby studiować we własnym kraju – stwierdził.

– Polak żeby dostać się na studia wyższe, musi pokazać maturę, a Etiopczyk nie musiał. Tego nie będziemy tolerować. Ja studiowałem akurat za granicą i tam jest tak samo i dzisiaj jest tak samo. Polak, który chce studiować w Wielkiej Brytanii czy w Stanach Zjednoczonych musi pokazać polską maturę – tłumaczył.

Radosław Sikorski o kontroli migracji

Według ministra spraw zagranicznych „za czasów rządów PiS nie było żadnej kontroli nad migracją”. – Tak już nie będzie, że pozwolenia na pracę nie są w żaden sposób kontrolowane. Muszą być kary za zatrudnianie nielegalnych migrantów, takich, którzy nie mają pozwolenia na pracę. Dzisiaj maksymalna kara wynosi 3 tys. złotych, to jest śmiech na sali – ocenił.

Radosław Sikorski przyznał, że „po objęciu stanowiska szefa MSZ odziedziczył ruiny resortu”. – MSZ-owi odebrano politykę europejską, odebrano fundusze polonijne, przez 8 lat funkcjonował jak biuro podróży, a nie jak strategiczny resort prowadzący politykę. Ja to dopiero odbudowywuję – wyliczał.

Szef MSZ o szansie dla Polski

W trakcie przemówienia podczas EFNI minister wspominał także o światowych kryzysach. – Ataki bojówek Houti na Morzem Czerwonym, kłopoty z Kanałem Sueskim czy budzący się trend wycofywania się z inwestycji w Chinach – to nie jest złe dla Polski. Bo jesteśmy dla naszych zachodnich partnerów i blisko, i jesteśmy sojusznikami – powiedział używając przy okazji słowa „friendshoring”. Dokładnie to samo pojęcie pojawiło się w wystąpieniu Donalda Tuska.

Ten pochodzący z języka angielskiego termin pojawił się po raz pierwszy w amerykańskiej debacie o przyszłości gospodarek światowych. Oznacza odejście od łańcuchów dostaw w krajach odległych (np. Chiny) na rzecz państw, które są bliższe zarówno geograficznie, jak i politycznie. W tej roli Radosław Sikorski oraz Donald Tusk widzą Polskę.

Czytaj też:
Oceniamy ministrów z rządu Tuska. Tylko jeden zasłużył na najwyższą ocenę
Czytaj też:
Giertych kpi z Dudy. „Musiał się dogadać z Tuskiem, tak głupi nie jest”
Czytaj też:
Andrzej Duda wygłosił orędzie. Ekspert ocenia ruch prezydenta. „Frontalny atak”