W czasie gdy Olaf Scholz zaczął wysyłać sygnały o gotowości do telefonicznych negocjacji z Putinem, jego główny rywal w Bundestagu, lider chadeckiej opozycji, Friedrich Merz zaprezentował kompletnie inne stanowisko.
– To nie może dłużej trwać. Trzeba Putinowi powiedzieć: jeśli w ciągu 24 godzin nie zaprzestanie bombardowania cywilów na Ukrainie, Niemcy wyślą pociski Taurus do zniszczenia szlaków zaopatrzenia, które ten reżim używa do nękania Ukraińców – mówił.
Kijów od miesięcy błaga zachodnich sojuszników na pozwolenie użycia broni dalekiego zasięgu do uderzeń na bazy rakietowe, składu broni i lotniska w głębi Rosji, z których atakowane są ukraińskie miasta i elektrownie. Kanclerz Scholz i prezydent Biden uparcie odmawiają takiej zgody, zasłaniając się atomowymi szantażami ze strony Rosji.
Merz doskonale zdaje sobie jednak sprawę, że jest to tylko blef, apelując o porzucenie strachu przed nuklearnym odwetem Moskwy.
– Strach jest matką całego okrucieństwa – mówił w Bundestagu chadecki polityk, którego przez całe lata skutecznie spychano w Niemczech na margines z powodu ostrego krytykowania polityki Angeli Merkel.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.