Jak podaje „Rzeczpospolita”, ruszyło postępowanie, które dotyczy narażenia gen. inspektora Jarosława Szymczyka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia. „Ma w nim status pokrzywdzonego” – informuje redakcja.
Czy gen. Szymczyk padł ofiarą podstępnego sabotażu?
Po raz kolejny skierowany został wniosek o pomoc prawną do Ukrainy. – Prokurator zwraca się w nim o przesłuchanie dodatkowych świadków, których zeznania mogłyby być istotne dla wszechstronnego wyjaśnienia sprawy – informuje rzecznik warszawskiej prokuratury regionalnej – prok. Mateusz Martyniuk – w rozmowie z „Rz”.
Dziennik podaje, że chodzić ma tu o te osoby w Ukrainie, które miały styczność z granatnikiem, nim ten został wręczony byłemu szefowi policji jako dar (wśród nich są kierowcy i pracownicy obsługi technicznej). W śledztwo zaangażowani są funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy mają ustalić, jak stało się, że pusta tuba była naładowana.
Redakcja przypomina, że jeden z granatników komendant otrzymał od wicedyrektora Państwowej Służby Ukrainy do spraw nadzwyczajnych – generała Dmytro Bondara. Broń miała być zupełnie niegroźna – miała być zmodyfikowana i przerobiona w głośnik. W przeszłości podkreślał on, że wręczył generałowi pustą tubę, a prokuratura uznała, że nikt z Ukraińców celowo gotowego do użycia granatnika komendantowi nie dał. Wskazywano na dobre relacje między krajami – zresztą sam prezent był podziękowaniem za to, że służby pomagały w zbieraniu dowodów na rosyjskie zbrodnie wojenne.
„Rz” pisze o dwóch możliwościach – pomyłce (zamiast pustej tuby gen. Bondarowi podano prawdziwą broń) lub – jednak – było to umyślnie działanie. W rozmowie ze źródłem, która odbyła się wiele miesięcy temu, były komendant opowiadał, że wiceszef jednego z pionów Państwowej Służby Ukrainy (który w grudniu 2022 roku został zawieszony, o czym informował ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji – Mariusz Kamiński, a potem potwierdził to departament interakcji z mediami i komunikacji) po granatnik posłał jednego ze swoich podwładnych, który poszedł z nim do pokoju.
Dziennik wskazuje, że w związku z wojną rosyjskie służby mogły podjąć działanie dywersyjne
Ukraińskie służby o wypadku w gabinecie gen. Szymczyka
Po wypadku Państwowa Służba Ukrainy wyraziła ubolewanie w związku z wypadkiem, do którego doszło w biurze szefa policji w pierwszej połowie grudnia (blisko dwa lata temu). „W dobrej intencji i głębokiej wdzięczności dla generała Jarosława Szymczyka otrzymał on symboliczny dar, który wiąże się z oporem narodu ukraińskiego wobec rosyjskiego agresora” – informowano w komunikacie, cytowanym przez telewizję Suspline.
Dodano, że „nikt nie miał zamiaru skrzywdzić” szefa policji. „Po zbadaniu okoliczności i przyczyn tego wypadku zostaną sformułowane odpowiednie wnioski dotyczące bezpieczeństwa w tej sytuacji” – zapowiadano. Ukraińskie służby wyraziły również nadzieję, że sytuacja ta „nie będzie miała negatywnego wpływu na wysoki poziom współpracy między organami ścigania” obu krajów.
Czytaj też:
Generał Szymczyk w prokuraturze. „Stwierdził, że nie rozumie zarzutów”Czytaj też:
62-latka zaginęła na grzybach, wszczęto poszukiwania. Nikt nie spodziewał się takiego końca