Od września w polskich szkołach jest na stałe więcej dzieci z Ukrainy z racji na ustawowy obowiązek edukacyjny. Część z nich z problemami w zakresie neuroróżnorodności – czasami jeszcze niewykrytej. Często dzieci te oceniane są jako głośne, przeszkadzające i niegrzeczne, czasami nawet jako agresywne. Zdarza się, że nie patrzą w oczy, kiedy się do nich mówi. Czasami reagują wybuchowo na podstawowe zadania. Niekiedy alienują się i nie odpowiadają na żadne polecenia. Tak może być, ale lista takich sytuacji jest dłuższa. Czasami problemem nie jest bariera językowa, lecz niezdiagnozowana neuroróżnorodność: ADHD, spektrum autyzmu czy inne różnice w funkcjonowaniu mózgu. Kiedy nauczyciel zwraca uwagę rodzicom czy opiekunom, ci idą do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Tam jednak utykają często z powodu bariery językowej. Problem pojawia się już od samego początku – począwszy od wywiadu z rodzicem, pierwszego etapu w każdym procesie diagnostycznym aż do końca np. rodzic uzupełnia kwestionariusz z pomocą tłumacza albo błędnie interpretuje pytania, co finalnie skutkuje tym, że już proces badania na wstępie jest zakłócony. Rodzice nie znają polskiego na tyle dobrze, aby móc załatwić sprawę, zrozumieć diagnozę czy zalecenia lekarza.
Dziecko nie czuje się swobodnie, a diagnosta niepewnie, czy jego komunikaty docierają do dziecka, czy czasem nie przeszkadza bariera językowa, różnice kulturowe czy może problemy natury psychicznej lub neurologicznej.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.