Tragedia z XIX wieku nie dawała spokoju naukowcom. Nowe odkrycie mrozi krew w żyłach

Tragedia z XIX wieku nie dawała spokoju naukowcom. Nowe odkrycie mrozi krew w żyłach

Dodano: 
Rada Arktyczna, planująca poszukiwania Johna Franklina na obrazie Stephena Pearce’a z 1851
Rada Arktyczna, planująca poszukiwania Johna Franklina na obrazie Stephena Pearce’a z 1851 Źródło: Wikimedia Commons / Domena publiczna
Ostatnia ekspedycja polarna sir Johna Franklina to jedna z największych zagadek Arktyki. Naukowcy przybliżyli się do jej rozwiązania, choć ich wniosków wiele osób wolałoby pewnie nigdy nie poznać.

Sir John Franklin był brytyjskim oficerem, żeglarzem badającym Arktykę. Nagrodzony złotym medalem paryskiego towarzystwa geograficznego podróżnik trzykrotnie wyprawiał się w rejon bieguna północnego, by szukać tam nowych szlaków dla statków. Tragicznie zakończona ostatnia z nich, do dziś pozostaje przedmiotem badań i spekulacji.

Ostatnia ekspedycja arktyczna Franklina

Trzecia ekspedycja arktyczna sir Franklina przypadła na rok 1845. Okręty prowadzone przez odkrywcę miały przepłynąć z Morza Baffina na Morza Beringa w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego. Okręty HMS Erebus i HMS Terror wyruszyły w drogę 19 maja 1845 roku, a ostatni raz widziane były w lipcu.

Kiedy uczestnicy wyprawy przez trzy lata nie dawali znaku życia, na ich poszukiwania wysłano grupę poszukiwawczą. Później takich wypraw było jeszcze około 30. Pozwoliło to ustalić, że zaginione okręty utknęły w lodzie w Cieśninie Wiktorii między Wyspą Wiktorii i Wyspą Króla Williama. Nie były w stanie płynąć dalej ani w następnym, ani kolejnym roku.

Według notatki kpt. Francisa Croziera, sir Franklin zmarł 11 czerwca 1847 roku. Załoga planowała opuścić okręty. Ostatecznie wszyscy zmarli z głodu, od chorób i z powodu zimna. Statki odnaleziono dopiero w 2014 i 2016 roku.

Co działo się z uczestnikami ekspedycji Franklina? Makabryczne odkrycie

Dzięki analizie DNA naukowcom udało się zidentyfikować szczątki pierwszego oficera z HMS Erebus, Jamesa Fitzjamesa. To dopiero druga osoba z wyprawy Franklina, której tożsamość została dowiedziona w ten sposób. Jego kości znaleziono niedaleko wraku HMS Erebus w 2014 roku.

Identyfikacja ciała Fitzjamesa to zdecydowany przełom w staraniach o zidentyfikowanie załogi ekspedycji i rekonstrukcji jej ostatnich dni. Naukowców zaniepokoiły zwłaszcza obrażenia na kościach oficera. Mogą one świadczyć o tym, że padł ofiarą kanibalizmu. Te hipoteza przez lata była odrzucana przez większość zachodnich historyków jako wyolbrzymienie. Nowe odkrycie może jednak przyznać rację tym, którzy wierzyli w ponurą, makabryczną wersję wydarzeń.

Odkrycie śladów na szczątkach Fitzjamesa pokazuje też, jak zdesperowani byli uczestnicy ekspedycji w jej końcowej fazie. Marynarze i badacze uwięzieni byli na lodowym pustkowiu przez całe miesiące. Z czasem skończyła im się żywność, nie mieli też wielkiej nadziei na ratunek. Ich zdrowie podkopywał też ciężki, mroźny klimat. Fakt, iż nawet oficer mógł paść ofiarą kanibalizmu, pokazuje, w jak beznadziejnej sytuacji musieli się znaleźć uczestnicy wyprawy.

Czytaj też:
Grób 64 żołnierzy odnaleziony po 81 latach. Wojenna tajemnica rozwiązana
Czytaj też:
„Trudna sytuacja” IO PAN. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wstrzymało finansowanie

Opracował:
Źródło: Journal of Archaeological Science